Bergljot to dobiegająca sześćdziesiątki uznana krytyczka teatralna i dramatopisarka. Jej życie wydaje się poukładane i szczęśliwe, tylko partner, dzieci i dwie przyjaciółki wiedzą bowiem, że Bergljot zmaga się z wyniszczającą psychicznie traumą z dzieciństwa. Jej dramat przez lata był zamiatany pod dywan rodzinnej historii, teraz jednak, na skutek kłótni odnośnie spadku po rodzicach, ponownie wychodzi na światło dzienne. Tym samym Bergljot znów staje samotnie przeciwko całej rodzinie.
Książkami poruszającymi kwestie dorastania w dysfunkcyjnej rodzinie można by zapewne zasypać przynajmniej jeden ocean, Vigdis Hjorth pokazuje jednak, że w temacie tym wciąż zostało dużo do powiedzenia. Spadek rozpoczyna się wprawdzie jak typowa kameralna opowieść o rodzinnym dramacie, dość szybko zmienia się jednak w swego rodzaju literacki szkic socjologiczny. Norweska pisarka dokonuje w nim demontażu złudnego, jak się okazuje, obrazu Skandynawii jako krainy mlekiem i miodem płynącej, pokazując, że idealne społeczeństwo to w rzeczywistości jedynie fasada ukrywająca brud, okrucieństwo i drobnomieszczańską hipokryzję. Vigdis Hjorth rozpoczyna od przedstawienia rodziny podwójnie podzielonej – między rodzeństwem z Brĺteveien stoi bowiem zarówno tajemnica z przeszłości, jak i całkiem nowa kwestia dziedziczenia po rodzicach. W każdej rodzinie trafia się przysłowiowa czarna owca, w tej jednak funkcjonują aż dwie: Bĺrd oraz Bergljot. Jedyny syn odsunął się od rodziny w poczuciu, że nigdy nie spełnił ojcowskich oczekiwań, choć jego życie zawsze obfitowało w mniejsze lub większe sukcesy. Poprzez kreację tej postaci autorka pokazuje, jak mocno emocjonalne odrzucenie dziecka przez rodziców rzutuje na jego dorosłe życie – Bĺrd, mimo że sam jest już głową własnej rodziny, nigdy nie przestał być bowiem skrzywdzonym chłopcem. Mimo chłodnych relacji, mężczyzna widuje się z rodzicami i siostrami, zazwyczaj z okazji świąt i rodzinnych rocznic, w przeciwieństwie do Bergljot, która całkowicie zerwała kontakty z bliskimi. Czytelnik dość długo może się tylko domyślać przyczyny tej separacji, sama Bergljot na wiele lat wyparła z pamięci wydarzenia z wczesnego dzieciństwa. Wystarczyła jednak chwila, aby koszmar powrócił i ponownie obrócił w miarę szczęśliwe życie kobiety w gruzy. Problemem jest nie tylko toksyczna relacja z rodzicami, ale i fakt, że Bergljot została ze swoim koszmarem całkiem sama. Oskarżenia jakie wysuwała już w dzieciństwie, spotkały się z murem milczenia i odrzucenia – nawet matka pozostawiła córkę samą z jej bólem i traumą.
Wbrew pozorom to właśnie relacje Bergljot z matką, a nie ojcem, stanowią najważniejszą część powieści Vigdis Hjorth – relacje oparte na zazdrości, rywalizacji oraz żalu. Matka nigdy nie była wsparciem dla najstarszej córki, wybierała milczenie i tylko, gdy mogła wykorzystać dramat Begljot do własnych, egoistycznych celów, zaczęła dostrzegać problem. Szybko ponownie wycofała się jednak na pozycję świadka, który woli milczeć, czego córka nigdy nie zdołała jej wybaczyć. Bergljot wie, że matka zawsze była całkowicie zależna od męża – jej jedynym kapitałem była uroda, poza tym nie miała jednak nic: ani wykształcenia, ani majątku, ani pracy, które czyniłyby ją niezależną. Córkę traktowała jak rywalkę, która dokonała zresztą tego, czego sama nie zdołała osiągnąć, czyli niezależność i możliwość decydowania o własnym losie. Bergljot mogła pozwolić sobie na zerwanie małżeństwa i odejście do kochanka, w przeciwieństwie do matki, która całe życie tęskniła za utraconą pozamałżeńską miłością.
Tytułowy spadek ma podwójne znaczenie: dosłowne i symboliczne, odnosi się bowiem zarówno do majątku, jaki Bĺrd, Bergljot, Ĺsa i Astrid mają otrzymać po śmierci ojca, jak i duchowego i emocjonalnego dziedzictwa po rodzicach. W przypadku syna i najstarszej córki oznaczającego cierpienie psychiczne, brak wiary w siebie i permanentne poczucie odrzucenia. Powieść Vigdis Hjorth to zarazem kameralny dramat rodzinny, jak i fresk przedstawiający prawdę, raczej niewygodną, o norweskim społeczeństwie. Pisarka obnaża niemal wiktoriańską moralność i zakłamanie, krzywdzące jednostkę w imię dobra kolektywu. Dla czytelników wierzących w mit szczęśliwej Skandynawii, lektura Spadku musi być bolesna, pokazuje bowiem, że człowiek zawsze pozostaje człowiekiem, niezależnie od szerokości geograficznej, w której przyszło mu żyć. Początkowo odbioru powieści nie ułatwia również nielinearny, niemal chaotyczny styl prowadzenia narracji – Vigdis Hjorth przeskakuje z jednego planu czasowego w drugi z zaskakującą szybkością, wprowadza nowych bohaterów bez wyjaśnienia ich roli i miejsca w życiu Bergljot, stosuje liczne powtórzenia. W tym chaosie jest jednak metoda, narracja przypomina bowiem strumień świadomości, sposób myślenia skrzywdzonej emocjonalnie osoby, a gdy czytelnik odkryje tę metodę pozostanie mu już tylko delektowanie się doskonałą, choć bolesną lekturą. Mało kto potrafiłby bowiem opisać tak trudny temat w sposób tak mocny i brutalny, a jednocześnie inteligentny i nie popadający w skrajność.
Blanka Katarzyna Dżugaj