Powieści kryminalne mają to do siebie, że jednym z ich kluczowych elementów jest czas. Składające się na niego godziny, minuty, momenty czy chwile są istotne nie tylko dla mordercy, ale również dla tego, kto go łapie. Niestety często bywa tak, że czas ucieka przez palce zostawiają po drodze same trupy, bo Dobry nie zawsze zdąży powstrzymać tego Złego. Dlatego tak ważne jest, by zawsze brać poprawkę na czas, bo może on być nie tylko przyjacielem, ale również najzapamiętalszym wrogiem.
Las powinien kojarzyć się ze uspokajającą zielenią, delikatnym szumem wiatru w koronach drzew czy kojącą ciszą. Niestety, gdy zostają w nim znalezione zwłoki bestialsko zamordowanej kobiety przestaje być oazą spokoju, a staje się świadkiem działań policjantów z komendy powiatowej w Skarżysku-Kamiennej, wśród których jest również komisarz Agnieszka Polkowska decydująca się na niebezpieczną grę w kotka i myszkę z mordercą, ponieważ czuje, że ta sprawa nie będzie tak prosta, jak z początku się wydawało, (bo czy zwykły zabójca fatyguje się żeby ciało ofiary wysmarować czymś, co przypomina mirrę?). Czy zdąży go schwytać nim ten popełni kolejną zbrodnię?
Bardzo trudno napisać dobry kryminał, który byłby w stanie zaskoczyć czytelników i sprawić, że będzie się go pamiętać. Na całe szczęście Igorowi Brejdygantowi się to udało, mimo że pokusił się o zabieg, który mógł się stać zarówno jego sukcesem jak i klęską. Otóż czytelnik od samego początku wie, kto w Szadzi jest tym złym. Ktoś by pokusił się i stwierdzenie, że przecież w kryminałach chodzi głównie o to, by samemu starać się odkryć tożsamość mordercy. Ja też tak myślałam, ale z drugiej strony odbiorca może z bliska przyjrzeć się psychice Sławomira Wolskiego – jego życiu – z pozoru normalnym i niczym niewyróżniającym się. Zrozumieć sposób działania sprawcy, zanim odgadnie go główna bohaterka było naprawdę sporą frajdą – przynajmniej dla mnie.
Rozdziały w powieści są bardzo króciutkie, ale treściwe. Sama narracja prowadzona jest zaś z punktu widzenia nie dwóch, a trzech osób. Mordercy, komisarz Polkowskiej i potencjalnej ofiary – Ewy Wałkoń. Sprawia to, że książkę czyta się niezwykle szybko, a czytający mają okazję poznać ludzi, których historia splata się ze sobą w sposób nierozerwalny. Intrygujący jest również sam wątek Agnieszki Polkowskiej, która pod powłoką ostrego i bezkompromisowego gliny (taki Brudny Harry w spódnicy) ukrywa swoją prawdziwą, kobiecą duszę. Co prawda trochę naciągana okazała się historia z córką pani komisarz. Nagłe pojednanie po latach i to właśnie wtedy, gdy zaczyna grasować seryjny morderca? Jakby nie było innych okazji na pogodzenie. No cóż, nie wszystko musi być idealne, prawda?
Autor ukazuje również smutną prawdę o Polsce, której nie obce są korupcja u szczeblu władzy, różnorodne układy (nie zawsze legalne) czy homofobia będąca bolączką naszego narodu. Nie mniej Szadź jest to mroczny i mocny kryminał, z którym warto się zapoznać.
Monika Mikłaszewska