Po latach życia w Stanach Zjednoczonych Ameryki David, słynny na całym świecie malarz, wraca do rodzinnej Kolumbii. Od czasu śmierci ukochanej żony mieszka samotnie, za jedyne towarzystwo mając dochodzącą na kilka godzin dziennie służącą i jej męża pełniącego funkcję ogrodnika i domowej złotej rączki. W ostatnich dniach życia, coraz bardziej tracąc wzrok, David spisuje wspomnienia ze swojego życia, wypełnionego w równym stopniu miłością i satysfakcją, co smutkiem i poczuciem klęski.
Mniej znaczy więcej – wielokrotnie to powtarzałam, a Trudne światło tylko potwierdza ile słuszności jest w tej teorii. Niedawno pisałam o powieści Szpadel, zarzucając autorce brak zdolności do kondensowania wydarzeń, prowadzący do osłabienia wymowy książki mimo bardzo mocnego finału. Tomás Gonzáles nie ma tego problemu – jego Trudne światło liczy niewiele ponad dwieście stron, stopniem emocjonalności przebija jednak niejedno znacznie bardziej obszerne dzieło. To niezwykle intymna opowieść, której fabuła koncentruje się wokół dramatu pięcioosobowej rodziny i kilkorga jej przyjaciół. Mimo kameralnego charakteru książki, czytelnik w żadnym momencie nie czuje się jednak z owego dramatu wykluczony – wręcz przeciwnie, narrator niemal zaprasza go do swojego zrujnowanego świata, dzieląc się z nim najskrytszymi emocjami. Najważniejszą z nich jest miłość rodzicielska – bezgraniczna, całkowicie bezwarunkowa, i zdolna do najwyższych poświęceń. Czytelnik poznaje Davida w momencie, gdy czeka on na wiadomość o śmierci swego najstarszego syna. Sparaliżowany po wypadku, cierpiący z powodu chronicznego bólu i pozbawiony nadziei na poprawę swego stanu chłopak zdecydował się na eutanazję, by wyzwolić się od cielesnych katuszy i psychicznej beznadziei. Rodzicom nie pozostało nic innego niż zaakceptowanie jego decyzji, choć wyrażenie tej zgody stanowiło dla nich najtrudniejsze emocjonalne doświadczenie w życiu. David i jego żona musieli wyrzec się jakiegokolwiek egoizmu i zapomnieć o samych sobie, by złożyć najwyższy hołd rodzicielskiej miłości: pozwolić dziecku odejść na zawsze wyłącznie dla jego dobra. Śmierć Jacoba to doświadczenie wypalające emocjonalnie i wprowadzające cień w dotąd pełne światła życie Davida i Sary, a jednocześnie pokazujące, jak wiele człowiek jest w stanie unieść w imię prawdziwej miłości.
Trudne światło to przede wszystkim opowieść o stracie, pożegnaniach, godzeniu się z losem i oswajaniu samotności. David może mówić o sobie jako o szczęściarzu, dostał bowiem od życia więcej niż przeciętny człowiek – miał udane małżeństwo z kobietą będącą jego największą miłością, synów, z których mógł być dumny, pełną sukcesów karierę zawodową. Z czasem utracił jednak niemal wszystko, co nadawało jego życiu sens: najstarszego syna, żonę, wzrok – wraz z kolejnymi pożegnaniami w jego życie wkradał się coraz większy cień, próbujący nakryć dotychczasowe doświadczenia. David nigdy nie pozwolił mu jednak zdominować światła i nawet pozostawszy niemal sam u schyłku życia ma w sobie pełną wdzięczności radość, jaką może odczuwać wyłącznie człowiek, który doświadczył w życiu długiej, spełnionej, bezwarunkowej miłości. Trudne światło jest więc opowieścią o ludzkiej egzystencji – pełnej niespodziewanych zwrotów, upadków i tragedii, które w jednej chwili mogą zmienić się w szczęście i satysfakcję. To historia upadania i podnoszenia się, ustawicznego, niezmiennego od tysięcy lat rytmu człowieczego życia. Tomás Gonzáles stworzył powieść o cierpieniu, która nie przytłacza czytelnika – owszem, wprowadza w stan melancholii i lekkiego smutku, przypominając jednak o jasnych stronach życia, owym tytułowym trudnym świetle.
Podoba mi się lekkość i finezja, z jaką Tomás Gonzáles zastosował metaforę światła, tak w tytule, jak i w treści swojej małej wielkiej powieści. W przypadku Davida tytułowe trudne światło można interpretować dwojako – dosłownie, w ujęciu malarskim, oraz jako dobroć, miłość i szczęście, jakiego doświadcza każdy człowiek w swojej ziemskiej tułaczce. W życiu bohatera zaczyna brakować zarówno światła dziennego, przez co staje się on niezdolny do dalszego tworzenia, przenoszenia emocji na płótno, zaklinania rzeczywistości w obrazy, jak i światła metaforycznego, odnoszącego się do świata uczuć. Podoba mi się styl, w jakim narrator opowiada swoją historię – minimalistyczny, pozbawiony niepotrzebnych upiększeń, a jednocześnie niemal poetycki i wzbudzający ogromne emocje. Nie ma w Trudnym świetle sentymentalizmu, a dojrzały, świadomy styl Tomása Gonzálesa nawet banałowi nadaje głębszy wymiar. Jego powieść to najlepszy przykład, że nie trzeba wielkich słów, by mówić o fundamentalnych dla człowieka sprawach. Doskonała lektura – na kilka godzin czytania i wiele dni przemyśleń.
Blanka Katarzyna Dżugaj