Pamiętam, kiedy otrzymałam Imperium Ognia, byłam dosyć sceptycznie nastawiona do tej książki, oj długo musiała czekać, aż dam jej szansę. Jeszcze bardziej pamiętam, jak mnie wciągnęła, kiedy już w końcu zasiadłam do lektury. Byłam pod ogromnym wrażeniem wykreowanego świata przez Sabę Tahir, tego, jakie udało jej się stworzy postacie, ale i niesamowite zwroty akcji. Gdzie praktycznie każda strona przynosiła nowe odkrycie. To było niebywałym doświadczeniem. I teraz w końcu przeczytałam kontynuację. Jak było? Czy autorka utrzymała poziom, a mój zachwyt nie minął?
Laia I Elias uciekli, jednak to nie oznacza, że ich życiu nie grozi już niebezpieczeństwo. Przeciwnie, teraz dopiero zacznie się walka o życie. I tylko ogromne szczęście albo jego brak może zdecydować o dalszych losach tej dwójki.
Pościg dopiero się rozpocznie, komendantka nie odpuści, taka zniewaga jest czymś nie do pomyślenia. Jednak tutaj zacznie się walka o władzę i Ci najbardziej chętni okażą swoją bezwzględność.
Helena, przyjaciółka Elisa, odczuje na własnej skórze, czym jest przegrana w próbie. I jeśli ktoś pomyśli o śmierci, to będzie w błędzie. Bo ta, w tym wypadku byłaby wręcz wybawieniem. Teraz wojowniczka musi się zmierzyć z gniewem Imperatora, żalem po zdradzie przyjaciela i lojalnością do Wielkiego Imperium. Co ma zrobić? Jak teraz stawiać czoła wyzwaniom i przede wszystkim rozkazom? A te są coraz okrutniejsze, cena za tak ogromny jest ogromna. Najgorsze ma się dopiero zacząć, została sama, bez zaufanego przyjaciela.
Dwójka uciekinierów musi zmierzyć się z ogromnymi przeciwnościami. W dodatku czas okazuje się na wagę życia. Podróż do więzienia w Kauf zapowiada się, trudniejsza niż myśleli. Muszą tam dotrzeć i uwolnić brata Lai. Darin bowiem, jest tym, który prawdopodobnie odgrywa ważną rolę w przewrocie Scholarów. Tylko czy będzie żył, kiedy dotrą na miejsce?
Zapowiada się wiele emocji i zaskakujących wydarzeń. Nie zabraknie też brutalności i śmierci. Ta chyba pojawia co krok, ale najważniejszym i tak jest odpowiedź na pytanie – czy tej dwójce się uda? Jaki będzie finał i czy takowy w ogóle będzie miał miejsce?
Pochodnia w mroku musiała odczekać jeszcze dłużej jak jej starsza siostra. Co nie znaczy, że to czekanie było tylko po to, by otrzymać ciosy krytyki. Wręcz przeciwnie. Obawiałam się bardzo, czy autorka udźwignie sukces pierwszej, jak pociągnie historię, by w dalszym ciągu trzymała czytelnika w swych szponach. I powiem tak, było inaczej, ale nie gorzej. Może już nie poczułam tak mocno atmosfery, ale nie dlatego, że się zmieniła. Ja po prostu już wiedziałam, w jakim klimacie będę musiała się odnaleźć. Mrocznym i brutalnym.
Nasi bohaterowie mają coraz to nowe przeszkody na swojej drodze. Jesteśmy świadkami wielu wydarzeń. Możemy wczuć się w perspektywę wielu postaci. I zrozumieć ich położenie, decyzje. To znaczy, nie musimy się z nimi zgadzać, ale przynajmniej mamy wgląd na to, dlaczego postępują tak, a nie inaczej. I ten zabieg w książce był dla mnie ogromnym atutem.
Książka wciągnęła mnie po kilku rozdziałach, tutaj jakoś początek poszedł mi dosyć opornie, albo to mój lęk przed rozczarowaniem zadziałał na niekorzyść dla książki. Na szczęście fabuła zaczęła pędzić swoim rytmem i mnie pochłonęła. Żyłam tym wszystkim i wczuwałam się w każdą sytuację. Polubiłam bardzo Eliasa i Laie, oni tworzyli taką osobliwą parę, nie ciągnęło tanim romansem, absolutnie, uczucie, jakim ta dwójka się zaczęła obdarzać, nie przypominała pięknej miłości. Oni sobie musieli zaufać. Chociaż trudna to była droga. Później odnajdywali poszczególne cechy, swojej wyjątkowości. Bo w tym okrutnym świecie, wyjątkowy był każdy, kto miał ludzkie odruchy, nie odwrócił się od potrzebującego.
Mogłabym pisać i pisać, ale nie zrobię tego. Uważam, że każdy, kto zachwycił się Imperium, może śmiało sięgać po Pochodnię. Gdzieś przeczytałam, że ta część jest o wiele słabsza. Nie mogę się z tym zgodzić. Może nie ma aż takich zwrotów akcji, ale tutaj jak wspomniałam wyżej, już czytelnik wie, na jaką formę brutalności się przygotować. Co do fabuły, jest spójna i ciekawa. Bardzo, ale to bardzo zaintrygowało mnie to, co autorka postanowiła przygotować dla Eliasa. Jestem niesamowicie ciekawa kolejnej części. I będę jej wyczekiwała, tak samo, jak było z Pochodnią. Ja Wam polecam.
Agnieszka Bruchal