Vitus B. Dröscher to znakomity niemiecki psycholog i zoolog, a także popularyzator wiedzy. Jego dzieła zaskarbiły sobie wielu czytelników nie tylko ciekawą tematyką i zaskakującymi informacjami, ale również niezwykle strawną formą podania. Jego \”Regułę przetrwania\” wydało niedawno w Polsce wydawnictwo Prószyński i S-ka. A wydało w formie zgrabnej i estetycznej, choć nieco ubogiej w ilustracje.
Tematyka \”Reguły przetrwania\” jest niezwykle interesująca. Książka przedstawia szereg umiejętności i mechanizmów, które przyczyniają się do bezpieczeństwa i szans na przetrwanie zwierząt w ich środowisku. Są to zarówno metody samoleczenia, struktury społeczne, jak i biologiczne uwarunkowania gatunków. Znalazłam tu nieco faktów – bardzo zaskakujących – na które dotąd nie trafiłam w literaturze tematycznej, choć czytam wiele, a książka Droschera do najnowszych nie należy. Pięknie opisane zostały tu stosunek stada do starszych osobników, oraz zagadkowe zachowanie drapieżników i ich potencjalnych ofiar przy leczniczych źródłach.
Dröscher opisuje umiejętności zwierząt i ich działania w trzeźwy sposób. Gdy pisze na przykład o zwierzętach korzystających z naturalnych leków, nie przesądza o \”ludzkiej\” naturze ich zachowań – opisuje przejawy, nie nadinterpretuje, jednocześnie nie wyklucza takiej ewentualności. Podoba mi się nieprzesądzające o niczym stanowisko autora. Pisze o faktach, a jeśli pozwala sobie na jakieś przypuszczenia czy wnioski, to zwykle w zestawieniu z badaniami, przytaczanymi doświadczeniami, dostępną wiedzą.
Książka napisana jest znakomicie, językiem pięknej opowieści, gawędy. Zupełnie jakby człowiek o rozległej wiedzy, obserwator świeżo przybyły z wyprawy na łono natury rozsnuwał przed słuchaczami dywan anegdot i niebywałych informacji. Lekko, bez nadęcia, bez dłużyzn, bez nadmiaru fachowych pojęć opowiadał o czymś niezwykle pasjonującym, o czym się dowiedział. Czyta się zatem lekko i przyjemnie.
Dröscher Swoje dzieło pisał przed kilkudziesięciu laty a wciąż niewiele w nim do uzupełnienia. Tu mam jednak pewne zastrzeżenia do wydawcy. Otóż te nieliczne przypisy aktualizujące niejako informacje do dzisiejszego stanu wiedzy, umieszczono na końcu książki. Choć rozumiem ideę niezakłócania klasycznego dzieła przypisami, zabieg ten odebrał książce nieco mocy informacyjnej, postawił w roli ciekawostki wykopaliskowej. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest znakomita.
Iwona Ladzińska