Czasami, a może bardzo często, to okładka decyduje o tym, czy sięgniemy po daną książkę, czy też nie. W przypadku Przemytnika słów Natalio Grueso okazała się wabikiem, wobec którego nie sposób było przejść obojętnie. Front książki niczym wahadło hipnotyzera nęci i oczarowuje. Nie inaczej było w moim przypadku… Utonęłam w tej okładce.
Z treścią było nieco inaczej. Lektura Przemytnika słów nie należy do długich ani trudnych, bo książkę czyta się niemal na jednym tchu, z niemal dziecięcym zainteresowaniem i pasją przewracając kolejne strony, by dotrzeć do nieuchronnego końca. W czasie lektury miałam nieodparte wrażenie, że polski tytuł nijak ma się do treści. I sprawdziłam. La soledad. Samotność. Jakaż głębia płynie z oryginału. Jakiż to ładunek emocjonalny. Jakaż dosadność.
Chociaż przyznaję – Przemytnik słów brzmi chwytliwej niż oryginał… Sami to przyznacie. Niemniej nie oddaje nawet ułamka tego, co skrywa się na tych niespełna dwustu dziewięćdziesięciu stronach.
Jeśli więc skupić się na hiszpańskim tytule, wówczas lektura nabiera sensu. Głębi. Porusza i dotyka tych strun, które chowają się w nas głęboko. Samotność i smutek biją od tej książki na mile. Każde opowiadanie otacza ponura aura, która otula niczym ciepły koc zimową porą. Zaciska się wokół człowieka i choć daje ciepło, dusi, odbierając oddech. A wszystkie razem tworzą wyszukany wzór na tym kawałku materiału, od którego nie można oderwać wzroku.
Wszystkie opowiadania wbrew pozorom tworzą spójną całość. Wydaje się, że autor przeskakuje z wątku na wątek, urywając poszczególne opowiadania w kluczowych momentach, ale jeśli przyjrzeć się temu bliżej i przeanalizować… Samotność… Smutek… Niezrozumienie… Strata… itd. Wiele negatywów wypełnia czytelnika, tak jak poszczególne strony, a wówczas zabieg zastosowany przez autora zaczyna nabierać sensu, ba!, być całkowicie sensowny. Poprawny. Na miejscu. Wręcz idealny.
Natalio Grueso ma ciekawy styl. Przemytnika słów czyta się szybko, to fakt, niemniej czytając książkę, ma się wrażenie, że czas zwalnia. Autor sprawnie operuje słowem, tworząc intrygujące historie, które jednocześnie wydają się niebanalne. Przynajmniej w odbiorze. Słowami odmalowuje bardzo ponure obrazy, które są prawie jak starodawne czarno-białe filmy. Smutne, a jednocześnie fascynujące.
Z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu styl Natalio Grueso, tak jak nie przypadnie go gustu koncepcja i realizacja pomysłu na Przemytnika słów. Zdecydowanie nie jest to książka dla każdego. Jednak ci, którzy gustują w literaturze hiszpańskiej, powinni być usatysfakcjonowani czasem spędzonym z Samotnością.
Michalina Foremska