Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź powieści Patrz jak tańczę, wiedziałam, że chcę ją przeczytać, wprawdzie, gdy przeczytałam opis wydawniczy, byłam przekonana, że przeniosę się gdzieś na Bałkany, jednak chyba pomyliły mi się książki. Bywa i tak. Cukierkowo-różowa okładka, chociaż przyciąga wzrok, skrywa nie do końca słodką treść, historia będzie gorzka, bo i świat artystów, także baletowych pełen jest goryczy, morderczej rywalizacji, a uśmiech, który widzimy podczas występu zwykle przykrywa nie tylko łzy wylane na próbie, ale również życiowe dramaty, których nikt się nie domyśla. Powieść przenosi nas do USA, w dwa przedziały czasowe, będziemy obserwować czasy współczesne, ale również cofniemy się do lat siedemdziesiątych, aby móc obserwować dzieciństwo bohaterki. Nie wiem jak Wy, ale ja takie wielotorowe powieści uwielbiam.
Mira, główna bohaterka, jako dziecko została porzucona przez ojca, wychowywana przez matkę, której odejście męża zburzyło świat, została poddana bezwzględnemu wychowaniu, kariera baletnicy to reżim, to nie praca, to nie ścieżka kariery, to styl życia, wybierając taką pracę, decydujemy się na stopienie naszego życia prywatnego z zawodowym w jedną całość. Mira w tańcu znajduje ucieczkę od dzieciństwa, które nagle straciło stabilizację. Poraniona odejściem męża matka będzie córkę wspierała i towarzyszyła jej w wyborze kariery, chociaż dla postronnej osoby może się wydawać, że to, co robi matka, jest okrutne, nieludzkie. Losy Miry są smutne, to jaką przyjaźń wybrała, jakie to ma dla niej konsekwencje, dla mnie jest dowodem, że naprawdę była dzieckiem samotnym i zagubionym.
Drugim głosem, który opowiada swoją historię, jest Kate, profesor tańca, jak większość osób, które osiągnęły jakąś pozycję w świecie akademickim, dopada ją refleksja, że wyobrażała sobie swoje życie nieco inaczej. W jej poukładanym, ustabilizowanym życiu razem z młodym chłopakiem pojawia się nowa pokusa i nowe wyzwanie.
Patrz jak tańczę to opowieść o wielkiej pasji, o kontraście pomiędzy delikatnością i zwiewnością tańca a żelaznym charakterem niezbędnym, by w tańcu dojść do doskonałości.
Piękna jest ta książka, chociaż sporo w niej smutku. Ta gorycz, którą zaprawione są strony, dodaje smaku. Mamy dwie kobiety oddane jednej pasji niby różne, ale jednak podobne do siebie. Powieść przedstawia nam ich niezwykle intymne portrety, pozwala dotrzeć do wnętrza ich duszy, przyjrzeć się drogom, które wybrały, wyzwaniom, którym musiały sprostać. Ta książka to debiut, ale naprawdę godny uwagi. Będziecie zachwyceni!
Katarzyna Mastalerczyk