Kim jest ten tata Tadzika? To nie kto inny jak sam Maciej Shtur, nazywany młodym Shturem. Ale, ale! Już ma następcę, i jest to właśnie ten tytułowy Tadzik, którego czytelnik poznaje tuż po urodzeniu i towarzyszy mu przez dwadzieścia cztery miesiące.
Autor po narodzinach syna pisał felietony, które były publikowane na łamach magazynu Zwierciadło. Po 24 miesiącach, kiedy noworodek, stał się małym chłopcem, a Maciej Shtur zakończył swój cykl, postanowiono wydać wszystkie wypowiedzi autora w formie książki, szeroko dostępnej dla wszystkich. Czy było warto?
Tata Tadzika to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów aktora. Jeżeli ktoś oglądał z nim wywiady wie, że jest to człowiek z niesamowitym poczuciem humoru, umiejący w sposób dość niespotykany władać słowem, bawiący się ironią i obdarzony talentem aktorskim. Shtur należy do grona moich ulubionych autorów od hohoho czasu. Jak można się domyślić, nie mogłam obok tej pozycji przejść obojętnie. Gdy tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach, musiałam ją przeczytać. Zwłaszcza, że sama mam rocznego synka i liczyłam, że wiele tych tekstów zrozumiem, Tak samo jak autora.
Tata Tadzika to książka zabawna, do przeczytania w jeden, dwa wieczory (w zależności, ile wolnego czasu i ile siły się ma). Wiele rodziców znajdzie sytuacje ze swojego codziennego życia, bo chociaż każde dziecko jest inne, to maluchy wiele zachowań mają takich samych. Ja znalazłam ogrom scen i czasami śmiałam się, bo ten pewien okres, o którym aktualnie pisze autor, minął, albo kiwałam głową, bo przez to właśnie z mężem i przechodzimy. Czytając, w głowie brzmiał głos aktora, który odczytywał zapisane przez siebie słowa, a wszystko ze znanym wszystkich fanom i nie fanom poczuciem humoru. Niektórzy, mogą odnieść wrażenie, że autor za bardzo niektóre sytuacje przerysowuje, ale nic bardziej mylnego – to jakby zaklęty język, którzy tylko rodzice zrozumieją.
Tatę Tadzika czyta się miło. I leciutko. Nie wymaga od odbiorcy zbyt dużo, dlatego ta pozycja jest idealna na odpoczynek. Nie żałuje czasu spędzonego z tą powieścią chociaż wiele w moim życiu nie zmieniła. Niemniej, zachęcam Was do tego, abyście ją przeczytali.
Katarzyna Krasoń