Ostatnio mam wrażenie, że większość książek jest reklamowanych jako te, na podstawie których powstał jakiś serial Netflixa. Czasami się skuszę, czasami ostro odwracam głowę, ale raz na jakiś czas z tego powodu książka u mnie ląduje. Dietoland skusił mnie takim nieoczywistym tytułem, zadziornym opisem. Tak panuje kult piękna, ciężko dziś nie mieć figury wiotkiej, nie być pięknością, bo świat wyraźnie woła, tylko doskonałe egzemplarze mają szansę na sukces. Problem grubych ludzi, rzadko jest poruszany, często w serialach występuje gruba kobieta, zwykle jest przyjaciółką pięknej smukłej głównej bohaterki i ma wprowadzać element humorystyczny, np. wciśnie się w za ciasną bieliznę w przymierzalni, ale wykupi wszystkie pączki, albo np. wpadnie do fontanny, powodując rozbryzg wody godny meteorytu. Tymczasem w tej książce gruba będzie główna bohaterka.
Plum, otyła kobieta, która zmaga się nie tylko ze swoją wagą, ale także demonami własnego umysłu. Jej życie determinuje tusza. Naprawdę ma na imię Alice, ale na razie jest jeszcze Plum, Alice chce być dopiero po planowanej operacji żołądka, gdy schudnie, gdy zacznie nosić ubrania, które kupuje na po operacji, odkłada życie na później. Pracuje, odpowiadając na mejle nastolatek w imieniu kogoś innego, nie ma życia, wychodzi z mieszkania do kawiarni, by tam pracować, czasami do redakcji, praktycznie nie ma przyjaciół. Pewnego dnia orientuje się, że ktoś ją śledzi, a w redakcji ktoś podrzuca jej książkę. Tak zaczynają się zmiany.
Niepokojąca jest ta książka. Z pozoru opowiada o grubej dziewczynie, która chce schudnąć. To nie tylko historia wiecznej diety, liczenia kalorii, zaburzeń łaknienia, to historia upokorzeń, śmiechu i drwin, to historia stworzenia historii o szczupłej dziewczynie zamkniętej w ciele grubaski. Fragmenty o Plum przeplatają się wstrząsającymi niusami; o gwałcie, pornografii, zwyrodnieniach, które pokazują, jak zły jest świat dla kobiet, jak wciąż silny jest archetyp mężczyzny zdobywcy, silnego samca, który niewoli kobietę i to jest męskie. Jak łatwo odczłowieczyć kobietę, zrobić z ofiary gwałtu puszczalską zdzirę, kogoś,, kto sam jest winny, lub po prostu ładne ciało, które można pokazywać, bo już nagie zdjęcia mężczyzn są nieobyczajne.
Na podstawie książce podobno powstał serial, bardzo chciałabym go oglądnąć. A o książce, o książce jest za cicho. Książka trochę kojarzy mi się z powieścią Eleanor Oliphant ma się całkiem nieźle, bo pomimo lekkiego początku, uroczej okładki to jest książka, która poprzez uświadomienie nam pewnych prawd, potrafi naprawdę pokazać nam brzydki świat.
Katarzyna Mastalerczyk