Bestiariusz, czyli księga opisująca realne, ale także mityczne i legendarne stwory, był gatunkiem popularnym w średniowieczu. Jego pierwowzorem stał się pochodzący z V w. łaciński przekład greckiego dzieła z II w. Physiologus. Autorzy bestiariuszy szeroko korzystali z odpowiednich wyimków z literatury antycznej, biorąc występujące tam stworzenia za pewnik. Stąd też bestiariusze zaludniały ? uważane za realne, lecz rzadko występujące w przyrodzie średniowiecznej Europy – wiwerny, smoki, gryfy, bazyliszki czy jednorożce. Wiele rzeczywistych zwierząt obdarzonych było przez autorów bestiariuszy fantastycznymi cechami lub niezwykłym wyglądem (np. pantera przestawiana była z końską głową, rogami i ziejąca ogniem). Caspar Henderson, wychodząc od klasycznego bestiariusza, proponuje czytelnikom coś świeżego i nieoczywistego: bestiariusz niezwykłych zwierząt, które ponad wszelką wątpliwość istnieją naprawdę! Jego \”Księga zwierząt niemalże niemożliwych\” to zabawna, erudycyjna, mocno humanistyczna książka z dziedziny nauk biologicznych.
Bezpośrednią inspiracją do powstania tej niezwykłej publikacji stał się nie kto inny jak Jorge Luis Borges i jego \”Księga istot zmyślonych\”. Absurdalne istoty opisane w \”Księdze\” (fragmenty niektórych spotkamy, studiując mitologie świata) balansują na granicy jawy i snu i bywają tak sugestywne jak nocne koszmary, z których trudno się obudzić – pisze Tadeusz Nyczek w tekście \”Księga istot zmyślonych, Borges, Jorge Luis\” (http://wyborcza.pl/1,75517,108797.html: dostęp na dzień 25.03.2019). Ta niezwykła uczta wyobraźni zachwyciła autora i podsunęła mu myśl, że \”istnieją przecież na tym świecie zwierzęta jeszcze dziwaczniejsze niż te wszystkie zmyślone stwory, lecz zarówno nasza wiedza, jak i zdolności poznawcze są na tyle ograniczone i fragmentaryczne, że nie jesteśmy w stanie ogarnąć owych stworzeń naszym umysłem i tylko ledwie je sobie wyobrażamy\”.
Zmieńmy to więc dzięki książce Caspara Hendersona! Ten pisarz i dziennikarz podszedł do tematu z niezwykłą pasją i ogromną wiedzą i erudycją, a całość doprawił porządną porcją humoru. Powstała mieszanka iście wybuchowa, która wymaga pewnego obycia (głównie, co nieoczywiste, humanistycznego!) i skupienia, ale w zamian nagradza czytelnika z nawiązką wiedzą o absolutnie fantastycznych stworzeniach. Czy znany był Wam na przykład askolotl, niesporczak, danio pręgowany czy moloch straszliwy? Czy wiedzieliście, że niektóre gąbki mają 7 płci, że wirki (rodzaj nagoskrzelnego ślimaka) pojedynkują się, biczując się penisami przytwierdzonymi do ich piersi, czy że murena była być może inspiracją do stworzenia Obcego z filmu Ridleya Scotta (\”Obcy – ósmy pasażer Nostromo\”)? A to dopiero początek ciekawostek, barwnych porównań, niesamowitych faktów i zaskakujących opisów niemalże niemożliwych, a jednak istniejących stworzeń.
Wyniki moich dociekań miejscami mogą wydawać się dość dziwne, a czasem nawet nieco zbyt daleko idące. Zdarza się też, że niektóre analogie i dygresje mają niewiele wspólnego z omawianymi zwierzętami. Jest to jednak świadomy zabieg mający na celu wykorzystanie zwierząt do przeprowadzenia procesu myślowego, którego głównym przedmiotem niekoniecznie muszą być one same.
Czytelnik dostaje więc do ręki tytuł niezwykły, balansujący na pograniczu nauk biologicznych (skupiających się na faunie) i szeroko pojętej humanistyki, a więc sztuki, filozofii, historii idei oraz historii literatury czy kinematografii. Tu robak spotyka się z wierszem Davida Constantine\’a, a ratel miodożerny z filmem \”Skarb Sierra Madre\” z 1948 roku. Dygresje autora świadczą o jego ogromnej erudycji, a skojarzenia o niemal nieograniczonej wyobraźni. To jedna z tych książek, która otwiera nam podczas czytania jakieś klapki w głowie, każąc spojrzeć na problem z perspektywy, której sami byśmy nigdy nie przyjęli, a która oczarowuje nas swoją prawdziwością i złożonością.
Nie jest to książka łatwa, nie czyta się jej szybko, ale nawet nie powinno się tego robić. \”Księgą zwierząt niemalże niemożliwych\” najlepiej się delektować, powoli odkrywając jej bogactwo. Pisany niewielkim fontem tekst główny to dopiero początek, mamy bowiem jeszcze krótkie notki na bocznych marginesach, odznaczone bordowym kolorem. Tam kolejne odniesienia i cytaty puchną i pączkują, tam też często znajdują się bardzo zabawne komentarze autora na dany temat (kiedy ostatnio pękaliście ze śmiechu, czytając książkę biologiczną?). Są też przepiękne ilustracje i fotografie (co do tych ostatnich ? żałuję nieco, że nie są w kolorze, wtedy byłoby idealnie!). Zresztą strona graficzna to kolejna ogromna zaleta tej książki. Tak dopracowanej, przemyślanej pod kątem graficznym publikacji nie trzymałam w rękach już dawno. Od przepięknej, minimalistycznej okładki (autorstwa Anny Pol) przez ilustracje Golbanou Moghaddasa do projektu graficznego i typograficznego stworzonego przez Friederike?a Hubera ? wszystko tu jest doskonałe. A wewnętrzna strona okładki zdobna w różne, jak by to powiedział Mikołaj Golachowski, zwierzołki to wisienka na torcie.
Kocham takie książki, bo one inspirują, otwierają umysł i wymagają od nas spojrzenia na nasz świat w inny, bardziej pogłębiony sposób. I choć lektura \”Księgi zwierząt niemalże niemożliwych\” nie jest łatwa, to nie żałuję ani jednej spędzonej nad nią minuty. Dla mnie: arcydzieło.
Co więcej, być może to właśnie nasza najważniejsza historia. Ja jednak uważam, że to jeszcze nie wyczerpuje tematu i że współczesny bestiariusz powinien ukazywać mnogość znaczeń oraz sprzeczności, tak samo jak czyniły to średniowieczne księgi bestii. Moglibyśmy na przykład potraktować żółwia skórzastego jako punkt wyjścia do rozważań na temat istoty samej egzystencji.
Karolina Sosnowska