Macie czasami tak, że przychodzi refleksja, że wiedza, którą Wam przekazywano w szkole, była naprawdę ciekawa, ale czy to kwestia młodości głupiej i nieodpowiedzialnej, czy sposobu przekazywania wiedzy, to gdy czas był, aby ją przyswajać, to się od niej odwróciliście? Mnie taka refleksja nachodzi często, dlatego z taką intensywnością szukam kogoś, kto pouczyłby mnie o sferach Banacha, albo obkładam się podręcznikami z fizyki. Z tego powodu sięgnęłam też po Książkę o wodzie, lubię wiedzieć, a od piętnastego roku życia zadeklarowałam się jako adept nauk humanistycznych, co w liceum automatycznie wepchnęło mnie do grupy tych klas, których z przedmiotów ścisłych się aż tak nie egzaminuje i ogólnie traktuje to po łebkach. Pomimo chodzenia do naprawdę dobrego liceum.
Książka ta napisana przez doktor fizyki jest niezwykłą podróżą do świata wody, cieczy, która jest początkiem życia. Dlaczego same ślady wody na Marsie wzbudzają w naukowcach taką ekscytację, dlaczego momentalnie oznacza to większe prawdopodobieństwo życia na Czerwonej planecie. Czym jest woda? H2O, na Ziemi tak powszechna, występująca naturalnie we wszystkich swoich stanach skupienia. Płatająca figle i zbudowana jako towarzyski kolektyw, doskonały rozpuszczalnik. Autorka ze swadą opowiada o najważniejszych aspektach związanych z wodą, jak oceany czy efekt cieplarniany. Ilość informacji zawarta w tej książce satysfakcjonuje mnie jako laika, ale dla kogo jest przeznaczona? Czy możemy kupić ją dziecku, by zainteresowało się chemią i fizyką?
Według mnie książka jest idealna dla dorosłego człowieka, którego interesuje świat i elementarne procesy, które w nim zachodzą. To właśnie książka dla hobbystów, takich humanistów jak ja, których wykształcenie z nauk przyrodniczych na pewnym etapie stanęło i poszli w inną stronę, ale mają sentyment do innych dziedzin wiedzy. Nie ma co się oszukiwać, jakieś podstawy trzeba mieć, inaczej zginiemy w potoku fachowych zwrotów. Trzeba sobie poczytać o elektronach, jonach, bo inaczej książka, zamiast nas rozwinąć – sfrustruje nas. Mnie na pewno uświadomiła, jak niepełna jest moja wiedza i jak pamięć bywa zawodna, bo te dziesięć lat temu wiedziałam dużo więcej, ale ponieważ wiedzy tej nie używałam, to uleciała, wyblakła. Spodobała mi się ta książka, jest czystą intelektualną rozrywką. Uwielbiam się uczyć, nawet przyswajanie informacji, które nie przydadzą mi się w życiu codziennym, sprawia mi frajdę i jako taką książkę oceniam bardzo dobrze. Jeśli macie podobne podejście, jestem pewna, że będziecie bardzo zadowoleni.
Katarzyna Mastalerczyk