O książkach B.A Paris słyszałam same pozytywy. Autorka podobno pisze dobre thrillery, wciągające i wywołujące gęsią skórkę, a że akurat takiej reakcji oczekiwałam w te upalne dni, to postanowiłam przekonać się czy rzeczywiście książki tej pani są tak dobre, jak wszyscy o tym trąbią. Niestety, jeszcze przed lekturą Pozwól mi wrócić dotarły do mnie już negatywne recenzje.
Layla i Fin bardzo się kochali. Niestety, podczas powrotu z ferii kobieta znika na parkingu przy autostradzie. Nikt nie wie, co się z nią stało, każdy trop prowadzi do nikąd Załamany mężczyzna składa szczegółowe zeznania, ale nie zdradza wszystkiego. Zataja przed policjantami coś istotnego.
Kilka lat po zaginięciu kobiety, Finn zaręcza się z jej siostrą, Ellen. Nie dane im się jednak beztroskie przygotowania do ślubu. Najpierw kobieta znajduje matrioszkę, najmniejszą z kompletu, która zaginęła jej przed laty, gdy z siostrą były małe. Finn dostaje tajemniczą wiadomość. I kolejną. I kolejną. Emaile doprowadzają mężczyznę niemal do szaleństwa. Finn w końcu zaczyna wierzyć to, że jego narzeczona żyje.
Przyznam, że spodziewałam się czegoś lepszego. Mocniejszego. Bardzo wstrząsającego. Chociaż na początku lektury czułam ten dreszczyk emocji i podekscytowania, bo przecież intrygowało mnie cóż takiego Finn zataił przed policją, to z każdą kolejną stroną mój entuzjazm spadał. Pozwól mi wrócić czyta się szybko, strona po stronie zagłębiając się w myśli mężczyzny. Narrator, a zarazem bohater opowiada czytelnikowi jak doszło tego, że poznał Laylę, jak się w niej zakochał, zbliżając się w swojej historii do tej felernej nocy i jednocześnie opisuje swoje codzienne życie z Ellen. Widać, że Finn nie zapomniał o swojej pierwszej miłości i nie pogodził się z jej odejściem. Wiadomości wzbudzają w nim nadzieję, ale i paranoje, niszczą go wewnętrznie. I o ile Finnowi autorka poświęciła dużo miejsca i uwagi, tak o Ellen… zapomniała. Chociaż znajdowała się w centrum dramatu, który rozgrywał się na oczach czytelnika, została potraktowana jako postać daleko planowa, niemal nic nieznacząca. Była bezbarwna, płaska, nie wzbudziła u mnie żadnych pozytywnych emocji, z wyjątkiem współczucia.
Czy Layla naprawdę wróciła? B.A Paris dość szybko odkrywa kolejne karty, ale widać, że stara się utrzymać niepokój, charakterystyczny dla thrillerów psychologicznych. Niestety, marnie jej to wyszło. Książkę ratuje w moim oczach zakończenie, bo w momencie kulminacyjnym, kiedy emocje powinny sięgać zenitu, czułam się zaniepokojona (ale o przyśpieszonym biciu serca i lęku, ogarniającym całe ciało mogłam zapomnieć). Byłam ciekawa jak autorka wytłumaczy wszystko, ale… ta historia wydaje się tak nieprawdopodobna, że aż niemożliwa. W poprzednich thrillerach jakie czytałam wszystkie wydarzenia wydawały się prawdziwe, co wywołało we mnie jeszcze większy strach. W przypadku Pozwól mi wrócić tego nie było.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością B.A Paris nie było za bardzo udane, ale nie zmniejsza to mojego entuzjazmu. Na pewno sięgnę po poprzednie historie autorki i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Katarzyna Krasoń