Sięgając po książkę \”Ponad przekonaniami\”, nie wiedziałam, czego się po niej spodziewać. Nie miałam żadnych specjalnych oczekiwań, ale uznałam, że skoro ma ona w pewien sposób traktować o relacjach pomiędzy weganami, wegetarianami a mięsożercami, to może być godna uwagi. Jako wegetarianka, a teraz już weganka, nigdy nikomu nie narzucałam swoich przekonań i nie zaglądałam nikomu do talerza. Jasne, kiedy ktoś był zainteresowany tematem, to wiele wyjaśniałam, ale zdecydowanie nie chodzę za ludźmi jak jakiś wege-terrorysta i nie namawiam ich do radykalnych zmian. Ale wiecie, różni są ludzie…
Mimo tego, że ja co najwyżej podczas rodzinnego obiadu zarzucę przy stole żartem, że jedzą trupy, to jednak nigdy nie miałam problemu z tym, że ktoś w moim otoczeniu je mięso czy produkty pochodzenia zwierzęcego, a ja nie. Jasne, nie popieram tego pod wieloma względami, ale co daje mi prawo do decydowania o życiu i diecie innych osób? Nic. Niestety, sama spotkałam się niejednokrotnie z głupimi hasłami w moim kierunku, jak właściwie każdy, kto przechodzi na dietę roślinną. Wieczne żarty, wyśmiewanie, dogryzanie… Na szczęście potrafiłam się odciąć od tego typu ludzi, bo po prostu na dłuższą metę słuchanie tego stało się męczące i po prostu nudne. Teraz mam w swoim otoczeniu tylko takie osoby, które to w pełni akceptują i wszyscy żyjemy w zgodzie.
Niestety, z książki doktor Malenie Joy wynika, że nie każdy ma tyle szczęścia. O tym właśnie traktuje ta książka – o relacjach międzyludzkich, o tym, że nasze wybory dietetyczne czy moralne, mogą faktycznie zachwiać równowagę przyjaźni, związku, a nawet zakłócić życie rodzinne. Sama nigdy tego aż tak mocno nie odczułam, nigdy też nie miałam takich problemów, jakie Joy opisuje. Czy naprawdę fakt, że jedna osoba jest na diecie roślinnej, a druga je mięso, może aż tak mocno wpływać na ich relację? Jasne, wiadomo, że najlepiej byłoby się otaczać ludźmi o tych samych przekonaniach, ale nie jest to takie proste. Różnimy się między sobą, to oczywiste, ale zawsze można znaleźć porozumienie. A doktor Joy wyjaśnia, w jaki sposób.
Melanie Joy jest specjalistką od relacji międzyludzkich, dlatego mocno porusza tutaj kwestie psychologiczne. Momentami zagłębia się w to zbyt mocno, poruszając tematy wydarzeń z przeszłości, nawiązując do tego, jak pewne z nich mogą kształtować człowieka, z czego potem wynika jego niepewność w związku, dlaczego nie może się odnaleźć wśród ludzi. Wydaje mi się jednak, że chwilami to wszystko jest zbyt przesadzone, zbyt mocno wyolbrzymione, podobnie jak kwestia tego, że kobieta-weganka nie może się dogadać ze swoim partnerem, który czasem je mięso – bo od tego mniej więcej zaczyna się tutaj cała historia. Może nie jestem zbyt obiektywna, bo po prostu nigdy nie robiłam z tego wszystkiego aż tak wielkiego \”halo\”, jak jest tutaj pokazane, ale jak już pisałam, różni są ludzie.
Chociaż udało mi się przebrnąć przez te wszystkie psychologiczne aspekty tej książki, to śmiało mogę stwierdzić, że chyba szczęściara ze mnie – nie uznałam ich za zbytnio potrzebne w moim życiu, bowiem wszystkie opisane tutaj przykłady czy konflikty mnie nie dotyczą. Nie wiem, czy teraz jednak ja nie przesadzę, gdy napiszę, że to dobra pozycja dla skrajnych przypadków, gdzie tak naprawdę wynikałoby z lektury tej książki, że to już nie sama dieta i przekonania stanowią problem, a wszystko tkwi gdzieś głębiej w człowieku.
Jeżeli jednak ktoś faktycznie czuje, że znajduje się w patowej sytuacji i nie może się dogadać z rodziną, partnerem, czy znajomymi, to może warto zwrócić uwagę na tę pozycję. Zobaczyć, czy rady podawane przez Joy okażą się skuteczne. Teoretycznie obiecuje ona, że dzięki niej można poznać zasady budowania zdrowych relacji, nauczyć się pokojowo i rozsądnie rozwiązywać konflikty, rozmawiać na trudne tematy, zrozumieć drugiego człowieka. Więc może faktycznie znajdzie się pula osób, które skorzystają z tych porad.
Magdalena Senderowicz