Gdy Ałbena Grabowska wydała powieść dystopijną, stwierdziłam, że koniecznie muszę ją przeczytać i zobaczyć jak autorka odnalazła się w odmiennych klimatach. Do tej pory powieści obyczajowe tej Pani znajdowały się na listach bestsellerów, a jedna z jej serii została zekranizowana. Nowy świat to coś nowego, świeżego, wciągającego?
Jest och troje. Estra, która wszystkim dowodzi. Zaplanowała ucieczkę z Kolebki i organizuje ich codzienny byt. Maroon – pracuje w kopalni i chociaż może budzić strach na ulicy, to ma wielkie, piękne serce. Sky – jego umysł może pomieścić ogromną ilość danych, co pomaga trójce przyjaciół zdobywać kolejne środki do życia. Jest jeszcze kot, Freud. Świat, w którym przyszło im żyć, jest brutalny. Tylko nieliczni, najbogatsi po Tamtych Dniach mogli zamieszkać na Wyżynie, idyllicznej krainie. Reszta musi ciężko pracować, aby dostarczyć wybrańcom wszystkie niezbędne do życia zasoby. Estra, Maroon i Sky muszą się ukrywać – są zbiegami, więc nie wszystko mogą dostać legalnie, a trzeba pamiętać, że najmniejszy krok każdego człowieka jest kontrolowany.
W trakcie lektury odniosłam wrażenie, że jest skierowana do nieco młodszych czytelników. Ciężko mi było odnaleźć się w akcji, uczuciach i myślach bohaterów, bo wszystko działo się zdecydowanie za szybko – tak jakby autorka nie chciała na chwilę odetchnąć czytelnikowi, wciągnąć go w swoją powieść. Niestety, kilka razy musiałam zwalniać, wracać do niektórych fragmentów, aby połapać się, o co chodzi. Za dużo zwrotów akcji, mylnych twierdzeń wcale nie jest dobre dla książki. Wywołuje mętlik w głowie czytelnika i nie pozwala dobrze poznać bohaterów, którzy przewijają się przez karty powieści. Zabrakło mi w pewnych fragmentach bardziej rozbudowanych opisów i odpowiedniego budowania napięcia – akcja ani na moment nie zwalniała, ale nie była wyważona. Czytając, czasami łapałam w myślach zadyszkę.
Wydawać by się mogło, że trójka bohaterów tworzy wielobarwne i ciekawe trio, a świat, w którym przyszło im żyć, i warunki, w jakich dorastali uczyniło z nich twardzieli. Zarówno Estra, jak i Sky czy Maroon okazali się nudni, a najbardziej irytował mnie ten o najbardziej pojemnym umyśle. Najpierw co chwila zmieniał zdanie, potem użalał się nad sobą, że nic nie potrafi i nic nie wnosi do ich misji, żeby nagle (UWAGA SPOILER) zmienić się tak, że miałam wrażenie, że czytam o kimś innym. W ułamku sekundy, jakby wróżka zstąpiła z nieba, pstryknęła palcami i zmieniała Sky?a w kogoś innego (KONIEC SPOILERU). Tego bohatera mogłam poznać najlepiej, bo to na jego cechach i myślach skupiła się autorka, chociaż zastosowała w Nowym świecie narrację trzecioosobową. Estra również okazała się dziwną postacią, bezkolorową, a to ona miała być z nich najodważniejsza i najciekawsza. Maroona poznałam najmniej i mogę tylko powiedzieć to, co jest w opisie książki – ma wielkie serce.
Czy coś ratuje tę historię? Owszem – świat, który stworzyła autorka jest ciekawy, a Tamte Dni, tak wspominane przez bohaterów, przerażające. Cała konstrukcja nowego porządku oraz to, do czego posuwali się najsilniejszy i dzierżący władzę, wywoływało lekkie dreszcze niepokoju. Niestety, zabrakło dokładnej charakterystyki postaci i czarne charaktery wcale nie były aż takie straszne.
Nowy świat Ałbeny Grabowskiej może spodobać się młodszym czytelnikom, których akcja porwie i wciągnie od pierwszej strony. Niestety, mi ta książka nie przypadła do gustu – wolę bardziej dorosłe książki autorki.
Katarzyna Krasoń