Amazonia płonie, klimat niebezpiecznie się ociepla, lodowce topnieją. Gatunki masowo wymierają. W Afryce głód zbiera ogromne żniwa śmierci. Ale my mamy to gdzieś. Bądźmy przed sobą szczerzy – nie nasz tyłek pali ogień, jak nam gorąco to idziemy na basen albo włączamy klimatyzację. Topnienie lodowców? Phi, widział ktoś w Polsce lodowce? Co mnie to obchodzi. Wymieranie gatunków? I tak bym ich nie zobaczyła. Głód w Afryce? O przepraszam, kiedyś w szkole zrobiliśmy zbiórkę, nie pamiętam kiedy, ale na pewno robiliśmy sobie milion zdjęć. Bo przecież fejm na wolontariat jest zawsze spoko.
To nie są moje słowa. Nie są to nawet słowa nikogo kogo znam. Być może to zbyt brutalny obraz rzeczywistości, ale z drugiej strony… przejrzyjcie Facebooka czy Instagram. Pomaganie stało się modne. Bycie eko czy wege to trend. A co jeśli kiedyś się znudzi?
Oglądam płonącą Amazonię, oglądam ją w Internecie, bo większość dostępnych serwisów informacyjnych woli pokazywać Księcia Harrego i Księżną Meghan na wakacjach. Oglądam Amazonię i płaczę. Jestem winna jej dramatowi. Winna, bo łzami jej nie ugaszę, a nie potrafię zrobić nic więcej. Nie mam mocy sprawczej. Jestem winna każdemu dramatowi natury. I ty też jesteś! Bo jesteś człowiekiem.
Książka, o których chcę dzisiaj wspomnieć wprawiła mnie w stan zadumy i poczucia winy. Mówię tutaj o \”Boskich zwierzętach\” Szymona Hołowni. Piękna jest to pozycja, dotykająca mądrością i zaciekawiająca stylem. Szymon Hołownia potrafi pisać tak, że człowiek czuje jakby wskazywał go palcem i mówił: \”Nie odwracaj oczu! Zobacz\”. I widzę teraz swoją hipokryzję, kiedy walczę o prawa zwierząt, a zjadam mięso krowy. Nie, nie jestem złym człowiekiem, ale kiepskim współmieszkańcem Ziemi.
Miałam kiedyś psa, a dokładniej suczkę. Cała rodzina kochała ją jak członka rodziny. Dostawała nawet prezent pod choinkę. Była z nami 10 lat. Odeszła. Minęło 8 lat odkąd jej z nami nie ma. A ja dalej śnię o niej w nocy, a kiedy wracam do domu, delikatnie otwieram drzwi, żeby jej nie uderzyć, jeśli przy nich waruje. Szymon Hołownia w książce próbował odpowiedzieć na moje pytanie, gdzie ona teraz jest i czy kiedyś ją spotkam. Utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że tak. Usłyszałam kiedyś pytanie, które zmieniło moje postrzeganie zwierząt: \”Jeśli całe życie Twój zwierzak był przy Tobie, to gdzie miałby niby odejść po śmierci? Oczywiście, że na Ciebie czeka\”.
\”Boskie zwierzęta\” utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, aby żyć w zgodzie z naturą. Chcę po śmierci zobaczyć same uradowane istoty. A każdego oprawcę, który krzywdzi maluczkich, właścicielowi farm futrzarskich, który może nie zanurzył rąk w niewinnej krwi, ale zapoczątkował cierpienie, chcę widzieć w kotle piekielnym przez wieczność.
Jako chrześcijanka, kobieta, a przede wszystkim człowiek, dziękuję Szymonowi Hołowni za tę niezwykle mądrą książkę. Polecam ją wszystkim, kupuję na prezent, wciskam w dłonie osób w bibliotece. Mówię: \”Przeczytajcie! Zobaczcie! Zmieńcie siebie to może uda nam się naprawić świat\”.
Ci, którzy są niewierzący – czytajcie. Pan Hołownia nie wciśnie wam wiary. Nie martwcie się, że to jakiś chrześcijański bełkot. Absolutnie nie. Bóg to Życie. A każde jego imię to tylko możliwość, a nie pewnik. Sprawdźcie kim są boskie zwierzęta i zobaczcie w innej istocie rozumną duszę, która pragnie jedynie żyć.
Przepraszam Was drodzy czytelnicy. Jest to bardziej esej albo plątanina myśli niż recenzja. Wybaczcie, nie chcę zagłębiać się w szczegóły treści, bo wierzę, że sięgniecie po \”Boskie zwierzęta\” widząc, jak wylewają się ze mnie jakże sprzeczne emocje. A o szczegółach wydawniczych i składowych nie będę pisać. Nie ma czasu na bzdury – Amazonia płonie…
Sylwia Czekańska