Chociaż czasami o tym chcę zapomnieć, to jestem prawnikiem. Z autorką niniejszej książki łączy mnie to, że obie deklarujemy bycie legalistkami. Od kiedy zainwestowałam w telewizor, staram się być na bieżąco z polityką. Wprawdzie już coraz mniej prowadzę gorących sporów, to jednak czasami nie wytrzymuję. Właśnie dlatego sięgnęłam po książkę będącą zapisem rozmów pary Sylwię Spurek i Marcina Anaszewicza. Na okładce widzimy polecankę napisaną przez Roberta Biedronia, co już nam sugeruje, że książka będzie w klimatach liberalnych, a tu skąd pochodzę, nie do końca jesteśmy gotowi na takie skrajne opinie. Do wyborów został miesiąc, czy Polska jest gotowa na zmianę, jak widzą ja ludzie młodzi, ale z polityką związani od lat? Czy jest szansa, że głos autorów zostanie wysłuchany?
Sylwia i Marcin od lat są parą, żyją w konkubinacie, deklarują swój ateizm, są wegetarianami, bardzo angażują się w politykę, walczą o prawa człowieka i prawa zwierząt. Nie wiem, jak w innych rejonach Polski, u mnie na Podkarpaciu taka kumulacja jest bardzo egzotyczna. Spotyka się oczywiście konkubinaty, ale wynikają one raczej z innych powodów, niż wyraz sprzeciwu wobec braku możliwości zawierania związków przez pary jednopłciowe. Oczywiście nawet na prowincji afirmuje się prawa człowieka i prawa zwierząt, ale bez aż takiego radykalizmu. Polityka i angażowanie się w nią, nie jest na pewno powodem do dumy. Inna sprawa, ze w moim regionie ludzi nie stać na taki styl życia. Autorzy jednak prowadzą rozmowę o sytuacji w Polsce, oboje angażują się w politykę na centralnych szczeblach od lat, dlatego te rozmowy są wnikliwe, próbują odkryć przyczyny tego stanu rzeczy. Wydaje mi się, że to ważna książka dla osób, które chcą być na bieżąco, które zadają pytania o świat. Czy jednak zgadzam się z autorami bezkrytycznie?
Nie! Na pewno ta książka nie trafi do ludzi z prowincji. Ludzi z małych miast, pracujący za minimalną krajową, nie utożsamią się z takimi ludźmi. Tutaj rzadko jeździ się na długie podróże po odległych krańcach świat, każdy uzna, że to ludzie z innego świata. Mój szacunek budzi idealizm autorów, ale niepokoi mnie mechanizm, oboje tak naprawdę doszli do jakichś stanowisk dzięki polityce, dopiero później się dokształcali, teraz zaś apelują o administrację opartą na ekspertach. Brakło mi moderatora tej rozmowy, według mnie powinien to być wywiad rzeka, prowadzony przez osobę trzecią, a nie rozmowa pary, bo po pierwsze jest to sztuczne, sprawia wrażenie panegiryku i jest źle wyważone. Czasami autorzy tłumaczą coś niemalże od antycznych czasów, a czasami rzucają jakieś twierdzenie bez uzasadnienia, rozumiem – partner pewnie wie co i jak i dlaczego, ale czytelnik tego nie rozumie. No i oczywiście książka to wywód polityczny, nawet jeśli argumenty de lege ferenda są słuszne, nie można z nimi polemizować, to jednak książka nie jest doktoratem i można te myśli rozwinąć, napisać o własnej koncepcji. Chyba że miało to być tylko częścią kampanii wyborczej.
Nie jestem zachwycona tą książką, widzę na okładce głosy pełne zachwytu, ale jestem z bardziej konserwatywnego świata i chociaż ideowo zgadzam się z autorami, uważam ich tezy za godne afirmacji, to sądzę, że książka mogłaby być napisana zdecydowanie lepiej.
Katarzyna Mastalerczyk