Są takie historie, o których nie chcielibyśmy pamiętać. Błędny przeszłości, które za wszelką cenę staramy się zignorować. Czy jest to możliwe? Pewnie tak. Ale czasem wystarczy przypadek, by po latach ponieść zasłużoną karę. Jesteś pewien, że nic nie ciąży Ci na sumieniu?
Vinka była olśniewająca, piękna, młoda, beztroska, niemal każdy ulegał jej urokowi. Liczyło się dla niej tylko tu i teraz, do momentu gdy… znikła bez śladu. Plotka głosi, że uciekła z nauczycielem, z którym miała romans. Ale Thomas i Maxime wiedzą, że to nie może być prawda. Właśnie dlatego zaproszenie na zjazd absolwentów nie traktują jako zapowiedzi dobrej zabawy, ale groźba. Tym bardziej że od jakiegoś czasu otrzymują anonimowe wiadomości. Ich przekaz nie pozostawia złudzeń, ktoś chce im wymierzyć… sprawiedliwość.
Od dawna słyszałam wiele dobrego o książkach Guillaume Musso, ale nie miałam jeszcze przyjemności poznać jego powieści. \”Zjazd absolwentów\” był więc moim pierwszym podejściem do tematu, czy udanym? Jak najbardziej!
Po pierwsze, pomysł na fabułę jest naprawdę intrygujący. Łączy nostalgię i wspominki \”starych dobrych czasów\” z niejednoznaczną zagadką kryminalną. Lubię czytać powieści, w których historia nie raz zupełnie zmienia swój bieg. Jednak przyzwyczaiłam się, że są to zabiegi \”grubymi nić szyte\”, byle by tylko zaskoczyć czytelnia, a wcześniej zmylić jego uwagę licznymi zagadkami logicznymi. Tym razem jest inaczej, aż chciałoby się powiedzieć \”nowa, lepsza jakość\”. Liczne zwroty akcji wynikają z rozwoju akcji i zaskakują nas nie mniej niż głównego bohatera. Z każdą stroną poznajemy kolejną perspektywę i odkrywamy opowieść, w której nic nie jest takie, jak się wydaje na początku. Wszystko jest względne, niejasne i… niesamowicie wciągające.
\”Fotografie Dalangery ? eleganckie, pomysłowe ? umiejętnie wykorzystywały światło, przypominały klasyczne płótna i przenosiły widza tam, gdzie piękno jest przyjemne, zmysłowe i beztroskie\”.
\”Zjazd absolwentów\” to również opowieść o poplątanym życiu jej bohaterów. I nie ma w tym ani krzty przesady. Przeszłość odbiła nich wyraźne piętno, ale każdy poszedł w swoją stronę. Nie ma tutaj przesadnego nobilitowania okresu studiów, nawet spore błędny były i… minęły. Poznając bohaterów, odkrywamy ludzi z krwi i kości, skomplikowany, poranionych, ani dobrych, ani złych, za to przepełnionych emocjami.
Powieść czytało mi się naprawdę dobrze, od początku do samego końca nie traciłam zainteresowania przebiegiem historii. Nie tylko chciałam odkryć zagadkę, ale też po prostu towarzyszyć głównemu bohaterowi w poznawaniu prawdy. Akcja nie pędziła na łeb na szyję, ale była dynamiczna i co jakiś czas zdradzała nam kolejne elementy układanki. Wszystko to sprawiło, że z zapartym tchem doczytałam powieść do końca i… stałam się fanką autora.
Dominika Róg-Górecka