Literatura młodzieżowa to jeden z tych typów literatury, które niczym lustro odbijają mentalność, charakter danego narodu, hierarchię wartości i detale życia codziennego. A ponieważ moja wiedza o Izraelu sprowadza się raczej do zestawu podstawowych informacji i stereotypów myślenia, z przyjemnością wybieram się w podróż po tym prawdziwym Izraelu, na którą zaprasza powieść Esther Streit-Wurzel pod tytułem \”Klasa Alef\”.
Jak można przeczytać na okładce tej pięknie wydanej książki, autorka była dla izraelskiego młodego pokolenia tym, kim dla kolejnych generacji polskich czytelników są tacy autorzy jak Edmund Niziurski, Hanna Ożogowska czy Małgorzata Musierowicz. Opisywała i kształtowała postawy wobec życia. Taka też jest \”Klasa Alef\”, historia jednego roku szkolnego w technikum rolniczym, do którego u progu lat osiemdziesiątych przybywa Roni Metzger.
Chociaż historia zaczyna się od Roniego, nie jest on bynajmniej jedynym głównym bohaterem powieści Streit-Wurzel. Początkowo jednak poznajemy szkołę Ganot wraz z nim, chłopakiem ze stolicy, który uciekł z Tel Awiwu przed wspomnieniem zmarłej matki i niechęcią do zajmującej jej miejsce macochy. Roni powoli uczy się życia w internacie, poznaje kolegów i koleżanki z klasy, którzy wkrótce stają się równie ważnymi postaciami. Okazuje się bowiem, że problemy młodego Metzgera, początkowo przedstawiane w randze końca świata, mogą być drobnostką, gdy porównać je z życiem choćby Dawidiego, kolegi z klasy i głównego rywala do serca mądrej i dobrej Ilany. To, co dla Roniego jest nieznośną codziennością, Dawidiemu, chłopakowi ze slumsów i ze złodziejskim epizodem w życiorysie, jawi się jako szczyt marzeń. Punkt widzenia zależy od kąta patrzenia ? stara się przekazać między wierszami autorka i pokazuje kolejne historie, które tego dowodzą. Chana, umiłowana dyrektorka i niemalże koleżanka większości uczniów, dla jednej z uczennic staje się ucieleśnieniem zła, gdy rozdziela ją z ukochanym. Bohaterowie sami budują swoje życie i swoją szkołę, kochają się, nienawidzą, uczą współpracy i podejmują trudne wybory moralne. W tej książce nie ma prostych pytań, prostych odpowiedzi ani prostych recept na szczęście. Streit-Wurzel pokazuje całe spektrum problemów dotykających współczesnych jej nastolatków i chociaż nie wszystkie wątki kończą się szczęśliwie, lektura \”Klasy Alef\” pozostawia czytelnika z ciepłem w sercu i przekonaniem, że szczerość i chęć współpracy to połowa sukcesu.
Książka na pewno spodoba się tym, którzy chcieliby zobaczyć życie z jednej strony inne – ponieważ izraelskich wstawek i izraelskiej codzienności w tekście jest sporo – a z drugiej jakże podobne do życia polskich nastolatków, bądź też tych, którzy do szkoły chodzili dwadzieścia-trzydzieści lat temu. Może zmieniają się czasy i szerokość geograficzna, ale problemy wchodzących w dorosłość ludzi pozostają w dużej mierze niezmienne. Czytając, nie mogłam się oprzeć skojarzeniom z \”Klasą pani Czajki\” i \”LO-terią\” Małgorzaty Karoliny Piekarskiej – w tych tekstach także bohaterem są uczniowie całej klasy, a fabuła uwypukla różnice i paradoksalne podobieństwa w ich losach. Tak też jest i w \”Klasie Alef\”.
Powieść została przełożona prostym, ale ładnym i bogatym językiem, zrozumiale, choć niemal bez przypisów. Właściwie jedyny moment zwątpienia, jaki czytelnik może przeżyć, to kwestia tytułu – czymż jest ten \”alef\”? Brakowało mi wyjaśnienia, że to po prostu litera \”A\”, wszak dzisiaj nie każdy wie, że to pierwsza litera hebrajskiego alfabetu, tym bardziej, że w treści książki klasa została już nazwana klasą \”A\”.
Mam jednak świadomość, że to drobna niedogodność, która nie ujmuje książce świetności. \”Klasa Alef\” to powieść młodzieżowa, która powinna służyć za przykład dla wszystkich innych. Ma ciekawych, niebanalnych bohaterów z wyraźnie zarysowanymi charakterami, ma mnogość wątków, pośród których da się jednak wyróżnić ten główny, ma wreszcie wyjątkowy klimat, który sprawia, że mimo dystansu czasowego i geograficznego czytelnik bez problemu może się utożsamiać z postaciami. Ponadto przedstawia wiele ważnych, ponadczasowych kwestii dotyczących młodzieży – i robi to w sposób pozbawiony nachalnego dydaktyzmu. Autorka nie pokazuje, co jest dobre, a co złe – robi wszystko, by czytelnik sam do tego doszedł, chociaż nie wątpię, że w przypadku kilku opowiedzianych historii wnioski mogą się bardzo różnić. Jak w życiu. Życie rzadko jest czarno-białe.
\”Klasa Alef\” to właśnie takie życie przetworzone w literaturę na najwyższym poziomie. W swojej klasie – dzieło wybitne. Polecam absolutnie wszystkim, którzy chcą się poczuć uczniami szkoły z internatem mozolnie, krok po kroku, budującymi własną rzeczywistość.
Joanna Krystyna Radosz