Rok 1939. Gdy zapanował czas Wielkiego Kryzysu w USA, wiele rodzin zamieszkało na barkach rzecznych. Nazywani przez innych \”wodnymi szczurami\” i chociaż nie wiedli bogatego życia, ale chociaż byli szczęśliwi. Do takich ludzi zalicza się rodzina Rill Foss. Opórcz niej, jej rodziców jest jeszcze Gambion, Camellia, Fern i Lark. Gdy pewnej tragicznej nocy ojciec dzieci zabiera do szpitala Qunnie, która rodzi w wielkich bólach bliźnięta, pozostałe dzieci zostają same. Dwunastoletnia Rill czuje się za wszystkich odpowiedzialna. Gdy przychodzą policjanci i mówią, że zabiorą ich do rodziców, dzieci z nadzieją idą z nimi. Niestety, trafiają do Domu dla Dzieci Tennessee Georgi Tann, gdzie zaznają maltretowania, bicia, głodzenia, molestowania i znęcania psychicznego.
Czasy współczesne. Córka senatora Avery Stafford pomaga ojcu w prowadzeniu kampanii politycznej. Podczas odwiedzin Domu Seniora spotkanie z tajemniczą May Crandall zmienia jej życie. Okazuje się, że babcia Judy miała sekrety, a Avery postanawia je odkryć, nawet jeżeli zniszczy to polityczną karierę jej rodziny.
Nie spodziewałam się, że ta historia aż tak mną wstrząśnie. Nim stałyśmy się wasze czytałam z wielką ciekawością, ale i z ogromnym bólem, który ogarniał moje serce. Podejrzewam, że jeszcze kilka lat temu spojrzałabym na tę historię inaczej. Owszem, poruszyłaby mnie, ale od czasu, gdy urodził się mój syn to cierpienie maluczkich i bezbronnych jakoś bardziej mnie dotyka. Rozdziały opowiadane z perspektywy May Crandall były o wiele bardziej wstrząsające i ciekawsze. Dom dla Dzieci Tennessee istniał naprawdę, a Georgia Tann była szanowaną kobietą. Mówiono, że wprowadziła adopcję na \”nowe tory\”. Prawda o jej ośrodku wyszła dopiero wiele lat później, a wspomnienia dzieci, które tam mieszkały, poruszają człowieka do cna.
Historia rodzeństwa Foss jest wymyślona, jednak autorka czerpała inspirację z rzeczywistości. Czytelnik krok po kroku dowiaduje się wszystkiego o Rill i jej rodzeństwie, wiedząc, że każda kolejna strona może pokazać jeszcze gorsze wydarzenia niż poprzednia. Rozdziały współczesne już tak nie ekscytują, zdają się tylko dodatkiem do całej historii, aby dać jakieś zakończenie. Nim stałyśmy się wasze to historia pełna bólu i cierpienia, ale także miłości, wytrwałości i przywiązania. Uczucie, którym Rill darzyła swoje rodzeństwo, było piękne. Fossowie byli ze sobą zżyci.
Nie chcę Wam zdradzić za wiele, bo chcę, żeby Nim stałyśmy się wasze, wywarły na Was takie wrażenie jak na mnie. Odkładałam książkę na bok, bojąc się tego, co jeszcze się wydarzy, żeby za chwilę wrócić do czytania z wielkim zaangażowaniem. Temat znęcania się nad dziećmi, które są bezbronne, nie jest łatwy, ale Lisie Wingate udało się ująć wszystko w słowo – całe cierpienie, rozpacz i niesprawiedliwość.
Katarzyna Krasoń