Gdy okładka z dorodnym żółtym bananem na białym tle po raz pierwszy ukazała się w sieci, czytelniczki oszalały. Tytuł pierwszego tomu serii Penelope Bloom wraz z widokiem wspomnianego owocu z miejsca nasuwał niegrzeczne skojarzenia. Jedni więc szeptali po kątach, że to nieprzyzwoite, a drudzy śmiali się, że coś tak prostego może aż tak zainteresować ludzi tylko dlatego, że przywodzi na myśl różne wymyślne rzeczy.
Lektura dorównała okładce – prosta, ale przyjemna i zabawna, czyli dokładnie to, czego można było się spodziewać. Jak na tle pierwszego tomu wypada drugi?
Wisienki i bukiecik.
On zaoferował pieniądze za wisienki i skradł jej bukiecik.
Ona zaś… cóż, sprzedała mu ciasto z wiśniami i została okradziona z wazonu pełnego kwiatów. W zamian dostała tylko wizytówkę i obietnicę tego, o czym od dawna marzyła. Wystarczyło tylko zaoferować mu swoją wisienkę – z dostawą do domu.
A że obiecała znajomym, że poderwie pierwszego faceta, który kupi jej tartę wiśniową… cóż, zobowiązanie wzywa!
Wierzcie mi, że opis, który serwuje wydawca w materiałach promocyjnych książki oraz moje kilka słów na jej temat nie oddają tego, jak pieprzna i zabawna jest historia Hailey i Williama. Ona stara się na wszystko patrzeć (w miarę) racjonalnie, poradzić sobie z nachalnym eks-chłopakiem, uratować biznes i jednocześnie nie popaść w szaleństwo od tego cholernie seksownego głosu złodzieja kwiatków.
A on? Nie szczędzi dwuznaczności w każdej sytuacji, śpi na pieniądzach, porywa niewinne kwiaty, biorąc wazon za zakładnika i w ramach okupu oczekuje wisienki Hailey.
Tona kapitalnego humoru, który wręcz wylewa się z kart powieści, to najbardziej charakterystyczna cecha \”Jej wisienek\”. Autorka ewidentnie dała się ponieść i poniekąd pozwoliła bohaterom przejąć stery. Zachwyca zresztą nie tylko główna para, ale także postaci drugoplanowe. Szczególne wyróżnienie przyznaję babci Hailey, która momentami rozbrajała mnie swoimi historiami z domu starców.
Humor to jednak nie wszystko. Znajdziemy tutaj też kilka złotych myśli, których teoretycznie można by się nie spodziewać po lekturze, której głównym zadaniem jest bawienie czytelnika.
Czytając drugi tom serii owocowej, nie mogłam się oderwać, a uśmiech niemal nie schodził mi z twarzy. Hailey i William mają mnóstwo chemii, która wraz z ciągle towarzyszącymi czytelnikowi podtekstami i fajerwerkami sprawia, że bohaterów nie da się nie lubić. Dla mnie \”Jej wisienki\” to idealna lektura na każdą porę roku i dla każdej kobiety, która lubi komedie romantyczne z pieprzem.
Natalia Pych