Parę lat temu, gdy zaczynałam przygodę z Cukiernią Pod Amorem, nie spodziewałam się, że zaczynam wieloletnią przygodę, która aż tak mnie wciągnie, porwie absolutnie bez reszty. Pierwszą Trylogię, czytałam na studiach, na praktykach i w pierwszej pracy. Drua pojawiła się niespodziewanie i ucieszyła mnie ogromnie, teraz gdy przyszło mi pożegnać się z bohaterami, czuję smutek. Chyba korzystając z przedłużonego weekendu, zrobię sobie powtórkę. Wiem, że ci z Was, którzy czytali wcześniejsze tomy, nie potrzebują zachęt, po prostu przeczytają, ale chcę zwrócić uwagę tych, co nie znają tej serii. Dla każdego, kto lubi sagi rodzinne, powieści obyczajowe, dobrą literaturę, będzie to seria marzenie. Pokochacie bohaterów i zaangażujecie się w akcję bez reszty.
Bohaterki z poprzednich części, Monika i Teresa powoli kończą swój pobyt w Gutowie, podróż do przeszłości, rozliczenie z życie już prawie dokonane, przed Teresą wyznanie ostatniej tajemnicy, która wciąż jej ciąży, ale którą boi się ujawnić, a jednak prawda wyzwala. Zresztą, nie ona jedna ma sekrety, Gutowo ocieka nimi, poseł Hryć też w końcu zmierzy się z historią i miejmy nadzieję, że za nie odpocznie. Sprawa z ciastkiem z wróżbą zbiera w miasteczku burzę, romans zaś młodego Hrycia chyba powoli się dopala. To jest współczesność, ale przed nami podróż do przeszłości Teresy i Moniki. Monikę spotykamy w USA, gdzie pracuje i prowadzi nudne życie, które wkrótce nabierze rumieńców, pozna interesującego mężczyznę i spełni prawdziwy amerykański sen, ale pamiętajmy – nie wszystko złoto, co się świeci. Teresa z córką zacznie nowe życie w Łodzi, ale okaże się, że to tylko przystanek w jej życiu, przystań, do której wpłynie na krótko, by ruszyć dalej. Nie będę Wam spojlerować, ale zobaczycie, to co się wydarzy w tym tomie, dostarczy Wam wielu wzruszeń.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk trzyma wysoki poziom, jej książki kojarzą mi się właśnie z nią, są pełne klasy, napisane elegancko. Nie ma w nich chamstwa ani epatowania niesmacznymi opisami. Prawdziwa literatura piękna. Autorka jak zwykle idealnie splata przeszłość i teraźniejszość w barwny bukiet, który skłania do refleksj,i a jednocześnie czyta się wszystko z zapartym tchem. Z żalem rozstaję się z tym światem, jak wspomniałam, bardzo polubiłam bohaterów, przez tyle części żyłam ich życiem, przeżywałam wszystkie wzloty i upadki, razem z nimi cieszyłam się i smuciłam, a teraz to już koniec, mogę tylko sobie wyobrażać, co będzie dalej. To bezdyskusyjnie moja ukochana saga autorki. Bardzo Wam polecam, rozjaśni Wam zimowe wieczory!
Katarzyna Mastalerczyk