J. R. R. Tolkiena podziwiam od dawna. Już jako kilkuletnie dziecko zostałam wprowadzona do uniwersum Śródziemia, bowiem w rodzinnym domu nigdy nie brakowało fantastyki. Jego dzieła czytałam jak miałam jakieś 9 czy 10 lat, tak samo wyglądała kwestia oglądania ekranizacji Władcy Pierścieni, która do dnia dzisiejszego pozostaje dla mnie czymś niemal świętym – obejrzę zawsze, nie trzeba mnie do tego nawet namawiać. Ostatnimi czasy coraz bardziej zapoznaję się z książkami, które skupiają się omawianiu jego twórczości i muszę przyznać, że to naprawdę zajmujące lektury!
Jedną z nich zdecydowanie jest dzieło Thomasa Alana Shippeya, które śmiało okrzykuje Tolkiena pisarzem stulecia. Nie ma się co dziwić ? chyba każdy o nim słyszał, niezależnie od tego, czy zapoznał się z jego twórczością czy nie. Sam Shippey z kolei oferuje nam niesamowitą analizę najsłynniejszych jego dzieł, czyli Hobbita, Władcy Pierścieni i oczywiście Silmarillionu. Odnosi się do wielu źródeł, bada wszystko pod względem językowym, szuka nawiązań do historii i czasów, w których żył Tolkien, a nawet do wydarzeń, których był świadkiem. Wiele osób uważa, że słynni pisarze fantastyki uciekali w te wymyślne światy dlatego, że uczestniczyli w traumatycznych wydarzeniach – sam Tolkien chociażby w bitwie pod Sommą. Może jest w tym ziarno prawdy?
Przyznam szczerze, że te wszystkie odniesienia i analizy były naprawdę ciekawe – sama nigdy jakoś specjalnie nie rozpatrywałam twórczości Tolkiena pod takim względem, ale po przeczytaniu jednej z powieści Davida Daya zaczęłam się nad tym wszystkim mocniej zastanawiać. Dalej uważam, że niesamowitość Tolkiena tkwi głównie w tym, że był on erudytą, człowiekiem o otwartym umyśle, który szukał inspiracji praktycznie wszędzie – w każdej mitologii, w każdym zakątku świata. Stworzył niesamowite uniwersum, własne języki, coś, co chociaż wydawałoby się znane w fantastyce, zyskało zupełnie nowy wymiar. A takie spojrzenie na jego twórczość, jakie pokazane jest w tej książce, daje nam jasny obraz tego, jak niesamowitym człowiekiem był i jak mocno angażował się w pisanie.
Shippey podaje wiele różnych możliwych interpretacji dzieł Tolkiena, aczkolwiek wychodzi z założenia, że tylko część z nich jest prawidłowa. Stanowczo wyjaśnia, które z nich są prawdziwe, a które nie, a co więcej, poświadcza to naprawdę konkretnymi faktami, z którymi ciężko się nie zgodzić. Ta książka to naprawdę gratka dla fanów Tolkiena i jego twórczości, aczkolwiek naprawdę nie polecam się z nią zapoznawać, kiedy nie mieliście do czynienia z jego powieściami. Mylne również będzie uznanie tej publikacji za biografię słynnego pisarza, bo chociaż faktycznie są tutaj fragmenty jego życia, to jednak przede wszystkim Shippey skupia się na analizie jego twórczości, nie na nim samym.
Niestety, jako ogromna fanka Śródziemia muszę się przyczepić do jednej rzeczy – wiem, że teoretycznie to błąd edytorski i niektórzy uznają, że jestem upierdliwa, ale uważam, że przy prezentowaniu książki o tak wybitnym pisarzu należy zachować szczególną uwagę i ostrożność. Nigdy nie zwracam specjalnej uwagi na literówki czy tego typu błędy, ale porażająca pomyłka w nazwie własnej jednego z miejsc wymyślonych przez Tolkiena? To bolało. Zwłaszcza, że nie była to akcja jednorazowa, a powtarzała się cały czas – Hełmowy Jar zamiast Helmowego Jaru… Niby nic, a jednak uznałam to jakoś za wyjątkowo nieprofesjonalne, zwłaszcza, że jest to kolejne polskie wydanie tej pozycji.
Mimo wszystko uważam, że to bardzo dobra publikacja, która zasługuje na uwagę, i z którą powinien się zapoznać każdy fan Tolkiena i jego twórczości. Mnóstwo ciekawostek, wciągająca analiza, nowe spojrzenie na pewne aspekty – znakomita sprawa.
Magdalena Senderowicz