Od pewnego czasu z ciekawością śledzę komiksowe nowości, wydawane nakładem Wydawnictwa Marginesy. Złoty Berlin zainteresował mnie, bo w końcu tyle słyszałam o Berlinie z lat międzywojennych, nie jest to może moje ulubione miasto, ale dekadencki Berlin jest fascynujący, dlatego tylko pobieżnie przeczytałam zapowiedź wydawniczą, byłam ciekawa, jak komiks sprawdzi się w opowieści o mieście. Później okazało się, że ten komiks to rysowana wersja powieści, która nie zachwyciła mnie i umówmy się, jest to spory eufemizm. Mój entuzjazm do graficznej powieści nieco osłabł, ale postanowiłam nie dać się uprzedzeniom, zwłaszcza że czytałam kryminały z akcją w międzywojennym Berlinie i zawody, należały do rzadkości.
Fabuła jest jak w powieści, koloński komisarz zostaje przeniesiony do berlińskiej obyczajówki, że jest to awans, może przypuszczać tylko ktoś skrajnie naiwny. Komisarz Rath nie traktuje tego jako awans, ale dostrzega też i wykorzystuje jasne strony swojego zesłania. Prędko angażuje się w sprawę, która z pozoru jest tylko porno-awanturą, ale tak naprawdę ma korzenie głębokie i rozległe. Arne Jysch zadbał o to, by rysunki oddawały klimat międzywojnia, a cierpliwy czytelnik, który dotrwa do końca, dowie się, jak powstał komik kto i co inspirowało rysownika i co na to wszystko autor powieściowego oryginału.
Jak Wam wspomniałam, książka nie porwała mnie. Owszem przeczytałam ją, nawet wciągnęłam się w zagadkę, ale nie wspominam tej lektury z jakąś fontanną entuzjazmu. Na szczęście komiks zniwelował to, co mi przeszkadzało, tutaj nie mamy długich opisów, to wszystko zastępują rysunki, a te – nie mogą się nie podobać. Bardzo umiejętnie naśladują epokę, naprawdę nie sposób nie zachwycić się detalami, ale i całokształtem. Tekst występuje głównie w dialogach, a wtedy razem z obrazkami tworzą jedno. Znałam historię, więc efekt zaskoczenia został odebrany, ale i tak odkrywałam w sumie tę historię na nowo, bo bohaterowie, których znałam dostali twarz (ciągle nie oglądałam serialu, a podobno w Niemczech jest kultowy). Cała seria liczy sporo tomów i w sumie jestem ciekawa, jak wyjdą kolejne komiksy, powieści nie jestem już tak ciekawa i jak tylko będzie taka opcja, postawię tylko na komiksy.
Sądzę, że to świetny pomysł na prezent pod choinkę, spodoba się komuś, kto lubi kryminały, będzie mógł zobaczyć inną wersję śledztwa i tropienia złoczyńcy, no i prezentuje się świetnie, ja po przeczytaniu lubię sobie siedzieć i oglądać obrazki.
Katarzyna Mastalerczyk