Skrzący humor, świąteczny nastrój i psy rozrabiaki.
W tym roku, oprócz maratonu filmów świątecznych, zrobiłam sobie także maraton Bożonarodzeniowych książek. W księgarniach dosłownie uginają się pod nimi półki. Na moją listę trafił między innymi tytuł \”Nie tylko na święta\” spod pióra brytyjskiej pisarki Natalie Cox.
Zarys fabuły
Niefortunnym (a może wręcz przeciwnie) zbiegiem okoliczności, Charlie ląduje w domu kuzynki, która prowadzi trochę hotel, a trochę schronisko dla zwierząt. Gdy jednak kobieta wyjeżdża na niespodziewany, gwiazdkowy urlop, to właśnie na Charlie spada obowiązek zajmowania się zwierzętami, a wcale nie ma pozytywnych wspomnień z psami. Do pomocy ma jednak kilkoro czworonożnych przyjaciół, którzy okazują się naprawdę wspaniali i dwóch bardzo przystojnych dżentelmenów. Możecie domyślić się, do czego doprowadzi taka sytuacja. Czy Charlie przełamie swoją niechęć do psów? A może w jej życiu wydarzy się coś znacznie bardziej magicznego?
Moja opinia i przemyślenia
W książce wyraźnie widać, jak bardzo różni się brytyjskie i amerykańskie poczucie humoru. Przynajmniej od amerykańskich, najbardziej popularnych dowcipów rodem z filmów i seriali. Pisarka wiele też opowiada o różnych obliczach miłości oraz oczywiście o zwierzęcych przyjaciołach. Głównym wątkiem jest jednak chyba świąteczna przemiana głównej bohaterki, która opisana została naprawdę doskonale.
Niestety wydawca (czy nasz, czy zagraniczny, w to nie będę wnikała) odrobinę zepsuł powieść, zdradzając z tyłu okładki dosłownie cały jej przebieg. Mimo to jednak książkę czyta się bardzo przyjemnie, to jedna z tych lektur, w których przebieg fabuły jest rzeczą drugoplanową. Ważniejsze są poszczególne, w różny sposób działające na emocje czytelnika, sceny.
Okładka powieści jest bajeczna. Myślę, że ona sama skusiła wielu czytelników do sięgnięcia po \”Nie tylko na święta\”. Mimo że sama historia jest raczej zwyczajna i nie zaskakuje niczym szczególnym, to pisarka miała wiele cennych uwag, które same w sobie mogą być wartościowe dla czytelnika.
Podsumowanie
Książka jest lekka i łatwo się ją czyta, ale nie zostanie na długo w pamięci. To idealna lektura na momenty, w których oczekujemy od powieści przyjemnego relaksu, a nie głębszych przemyśleń. Sądzę, że to tytuł w sam raz na leniwy, świąteczny odpoczynek. Szczególnie dla osób, które wierzą w cudowną moc, jaką ma towarzystwo psów (i innych zwierząt).
Wiktoria Aleksandrowicz