Jest wiele takich zdań, które brzmią spokojnie, może sielankowo, takim zdaniem jest też, Co u pana słychać?, po pierwsze sugeruje spokojną atmosferę, miłą zażyłość, życzliwe zainteresowanie. Takie ja mam skojarzenia z tym zagajaczem rozmowy, dlatego taki dysonans wywołuje u mnie w połączeniu z tematyką książki, czyli rozmowami z nazistami. Autor tej książki nie rozmawia z byle kim, to nie są jacyś tam szeregowi członkowie partii z czasów apogeum jej popularności, ale ludzie, którzy ongi wspięli się na szczyty i zapisali się w historii wręcz krwawo. Co ważne zostali uniewinnieni w procesach, niekiedy długich. Historyczna sprawiedliwość jeździ na naprawdę pstrym koniu.
Mamy lata siedemdziesiąte i umówmy się, w Polsce jakkolwiek o czasach wojny pamiętaliśmy, to szara rzeczywistość skrzeczała, a jednak Krzysztof Kąkolewski wyjeżdża na Zachód, by odnaleźć tych co uszli z rąk sprawiedliwości, a niechlubnie zapisali się w Pamięci Polaków, to naukowcy, żołnierze, generałowie, różnych szczebli, od ludzi co wysiedlali, konstruowali założenia ideowe i rasowe aż po osławionego Kata Warszawy, który został w sierpniu wysłany do naszej stolicy z garstką ludzi i nakazem pozbycia się problemu. W dwie doby. Dziś żyją sobie swobodnie, w dobrych warunkach, czego nie można powiedzieć o wielu z ich ofiar. Jak przyjmą dociekliwego Polaka? Czy zatrzasną drzwi przed nosem, czy może jednak będą chcieli rozmawiać?
Naród Niemiecki jednak jest inny charakterologicznie. Tam jednak te wyroki załatwiły sprawę, ludzie więc czują się niewinni, prowadzą publiczne życie i spotykają się z polskim reporterem. Może to oznacza, że też są przekonani o własnej niewinności. Że tak wypierali prawdę, że uwierzyli w to, co mówili, że nie wiedzieli, że zabijali tylko z wojennego musu? Sumienia mają czyste, uważają, że skoro sąd tak orzekł, temat jest zamknięty. Niesamowite jest zestawienie pytań autora, które skrzą się od emocji, bo oto mówi ten, którego naród miał być unicestwiony, z pełnymi opanowania odpowiedziami katów. Książka skłania do refleksji nad pozornością sprawiedliwości, nad relatywizmem moralnym i nad tym, że jeśli chcemy bardzo w coś wierzyć, to wmówimy sobie wszystko nawet wbrew faktom. Ważna książka. Podobno kultowa, teraz wznowiona by szersze grono mogło ją odkryć.
Bogato ilustrowana, czy to współczesnymi zdjęciami, czy to fotografiami bądź kopiami dokumentów z epoki. Wstrząsająca i trudna lektura, ale warto zwrócić na tę książkę uwagę.
Katarzyna Mastalerczyk