Kiedy przenosiliśmy się do Rosji w przededniu rewolucji, by poznać Kurta i Szurę, chyba niewiele z nas miało jakieś oczekiwania, w końcu te czasy dawały takie pole manewru. Bogata śliczna dziewczyna i krymski arystokrata, tak pewni swojej pozycji w świecie, który już tylko czubkami palców był na stałym lądzie, reszta była nad przepaścią. Wybuchła wojna, która przyniosła rewolucję i wywrócenie ich świata o 180 stopni. Zmuszeni do ucieczki, pozbawieni tego, co sprawiało, że ich życie było na poziomie i takie pełne klasy. Poprzedni tom przyniósł ucieczkę z rewolucyjnej Rosji i rodzinne kłopoty Kurta, którego familia nie akceptuje związku z dziewczyną z innej sfery.
Kurt ma młodą żonę, musiał zrezygnować ze swojej Szureczki, bo dorosłe życie nie zawsze daje nam to, co chcemy. Wiedzie życie nudne i przewidywalne, spodziewa się narodzin pierwszego dziecka, chce być dobry dla swojej młodej, zapatrzonej w niego żony. Chce polepszyć ich byt i otwiera nowy biznes, a to sprawia, że w domu bywa rzadkim gościem. Wiodą życie tradycyjnych emigrantów, wciąż ważna jest przeszłość, wykonują marne zawody, które kiedyś równałyby się dla nich z bycie pariasem. Szara rzeczywistość, z przepychu rosyjskiej arystokracji bawiącej się z carem pozostały wspomnienia, podarków, chwil, duma z wyróżnienia i drobnych łask, jakimi obdarzał ich władca. Aż w końcu Szura odnawia kontakt, czy Kurt wybiera swoją rodzinę, czy znów ulegnie emocjom.
Książka jest wspaniała na takie leniwe świąteczne wieczory, jesteśmy najedzeni i mamy ochotę poczytać o innych czasach i innych światach. Zawsze z ciekawością oglądam środowiska emigrantów, ludzi wysadzonych z siodła. Kurt z dandysa, dekadenckiego błękitnego ptaka musi skonfrontować się z twardymi warunkami szarej rzeczywistości. O ironio odnajduje się nawet nieźle, ale nie jest już młodzieńcem, którego pokochałam, robi się bucem, to jak traktuje żonę, prawdziwy tyran, który ma pretensję, że żona nie ogarnęła wcześniej dziecka i on musi słuchać, jak córka płacze, bo chociaż jest zakochany w córeczce, to nie może znieś jej płaczu i zmiany pieluszek. No wcielenie łaskawości. Ma jakieś chore pretensje, oczywiście do innych, nie do siebie, a najbardziej mnie wkurza brak lojalności do żony, która jest w stu procentach od niego zależna. Mam jeszcze jeden tom i ach! Walczę ze sobą. Ale pewnie na dniach nadgryzę i połknę w całości. Nie oszukujmy się, najlepiej mieć wszystkie części w domu i móc zatonąć w ich perypetiach!
Katarzyna Mastalerczyk