Królestwo Popiołów – zwieńczenie serii Szklany Tron. Serii, z którą fani trwali of kilku lat. Zaczęło się niepozornie od Szklanego Tronu, pojawiło się kilka kolejnych tomów oraz opowieści, które nieraz rosły do wymiaru 900 stron. Dochodzimy do ostatniego, finałowego tomu. Królestwo Popiołów, które w Polsce wydane zostało w dwóch osobnych tomach, jako że 1248 stron zwyczajnie łamałoby wydanie jednotomowe.
Sarah J. Maas stworzyła świat kompletny. Świat, który rozpada się na oczach czytelnika. Zaczyna się brutalnie, ale niepozornie. Patrząc z perspektywy pierwszego tomu, sądziłam, że czytam kompletnie inną historię, aniżeli oceniając ją z perspektywy wszystkich tomów, które są już za mną.
Jest mi jednak żal. Żal, że po tylu latach żegnam się z ukochanymi bohaterami. Żal mi, że zamykam pewien rozdział w życiu i w teorii (wiemy jak wygląda praktyka) nie dostanę kolejnej kontynuacji. Z drugiej strony, bardzo się z tego cieszę, jako że Sarah J. Maas stworzyła historię kompletną. Historię, która jest zamknięta. Historię, która ma swój początek, niesamowite rozwinięcie, które nie raz i nie dwa zaskakiwało czytelnika i bardzo sensowny, ułożony i widać, że przemyślany koniec.
Zaskoczenia i zwroty akcji. To jest właśnie punkt, który zasługuje na największe uznanie i chwałę dla autorki. 6 oficjalnych tomów. Do nich stworzone opowieści. Z punktu widzenia czytelnika widzimy po prostu kolejne tomy, które pojawiają się jeden za drugim. W przypadku tej serii dostajemy historię, w której wątki mieszają się ze sobą poprzez wszystkie tomy. Kiedy myślimy, że rozgryźliśmy fabułę oraz jej bohaterów i wiemy już wszystko, następuje ogromny zwrot akcji, który nawiązuje do wydarzeń sprzed trzech poprzednich tomów. Ogromny szacunek do tych zawirowań i do tego, jak misterne intrygi stworzyła Aelin za pośrednictwem autorki.
Dlatego też Szklany tron jest serią, którą trzeba czytać od A do Z. Tomy są mocno ze sobą związane i nawet Wieża Świtu, którą zastanawiałam się, czy jest sens czytać, bo zbierała bardzo różne opinie, tak mocno splata się z wydarzeniami z tomu szóstego, że bardzo się cieszę, że dałam jej szansę – szczególnie, że była rewelacyjna.
A sam tom 6? Dużo walk, krwi, cierpienia, rezygnacji, śmierci, ale też radości, euforii, zwycięstw i nadziei. Dostajemy szereg emocji i bardzo dużo napięcia oraz zwrotów akcji. Pomimo tego, że kolejne strony przewracałam jak szalona, chcąc wiedzieć co wydarzy się za chwilę i bombardowana byłam tymi wszystkimi wydarzeniami, lokalizacjami oraz bohaterami, absolutnie nie miałam problemu, żeby się w tym połapać. Książka ma ponad 1200 stron, więc autorka zadbała o to, żeby każdy dostał odpowiednią ilość czasu – zarówno bohater, jak i wydarzenie. Jednocześnie, nie jest to absolutnie nużące. Miałam problem z początkiem tomu piątego i z tego co się rozeznałam, nie byłam jedyną osobą. W przypadku Królestwa Popiołów nie mamy powtórki z rozrywki.
Jestem zaskoczona jak szybko minął czas od wydania pierwszego tomu. Zakochałam się w tej historii i bardzo cieszę się, że dotrwałam do jej zakończenia. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że jest to jedna z moich ulubionych serii fantastycznych z rewelacyjnym zakończeniem, które dobrze wiemy jak wyglądało i jak mocno zawiodło fanów w Harrym Potterze. Serdecznie polecam sięgnięcie po serię Szklany Tron i jedyne czego, jako fanka, mogę teraz oczekiwać, to ekranizacja. I za to właśnie mocno trzymam kciuki.
Paulina Chmielewska