Nie znam człowieka, który nigdy nie miał grypy. Oczywiście obecnie społeczeństwo zamienia się w stado hipochondryków i jak ktoś ma katar, to od razu umiera na grypę i sprawdza w Googlach czy można się jakoś dopisać do pomników ofiar hiszpanki, o ile taki jeszcze jest. Co roku na jesieni temat grypy wraca, jak bumerang i wybucha debata, czy się szczepić, czy nie, czy to zaprzedawanie duszy korporacjom, że jest więcej powikłań, inni zaś uważają, że po to mamy cywilizacyjne osiągnięcia, by z nich skorzystać. Sama przeszłam krętą drogę, gdy pierwszy raz się zaszczepiłam, przeszłam taką ekspresową grypę (aczkolwiek do dziś nie jestem pewna w jakim stopniu to moja wina) później bałam się tego wspomnienia i się nie szczepiłam, później do szczepionek wróciłam, bo pracuję między ludźmi a w domu mam dwójkę emerytów. A ostatnio się nie zaszczepiłam, bo byłam chora (nie na grypę). Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego oddało do naszych rąk książkę o chorobie, która jest powszechna jak ból głowy i katar, a jednak nie umiemy jej wyleczyć, a powikłania wciąż stanowią realne zagrożenie życia (aczkolwiek spotkałam mędrców, którzy uważają, że nawet jak zachorują, to dzięki szczepionce będą wolni od powikłań. Ja potrzebuję na to jakichś solidnych badań.
Mija sto lat od czasu, gdy epidemia hiszpanki, która miała tak wielki rozmiar, że nazywano ją wręcz pandemią, dziesiątkowała świat. Ludzie osłabieni po ciężkich czasach Wielkiej wojny byli łatwym łupem, choroba roznoszona drogą kropelkową, trafiła na czas, gdy ludzie byli bardziej mobilni. Normalnie wymarzone warunki. Co przez te sto lat się stało, bo w końcu my wciąż nie umiemy leczyć wirusów, każdy ogarnięty człowiek wie, że tu nie pomoże antybiotyk, trzeba pić ciepłą herbatę, pocić się pod pierzyną i modlić się by przeszło. W końcu nawet szczepionki niczego nie gwarantują. O czym więc jest ta książka? O tym, co było, co jest, ale także o tym, co może się wydarzyć, a jak przeczytacie, to zobaczycie, że scenariusze rozważane przez naukowców, brzmią gorzej niż film katastroficzny.
Wirus grypy ma wielką zdolność do mutacji, stąd nieskuteczność szczepionek, które uodporniają nas na konkretnego wirusa, a nauka jest tutaj krok za wirusem. Może dopiero opracowywać szczepionkę, gdy wirus zmutuje. Co by się stało, gdybyśmy wskrzesili wirusa sprzed stu lat? Czy świat przestałby istnieć? Obecnie, bez pandemii w normalnym okresie zachorowań na świecie za sprawą grypy ginie kilkadziesiąt tysięcy ludzi, niby nie jest to liczba zatrważająca, ale pamiętajcie, to jest zwykła grypa. Coś, przed czym nie możemy się obronić, coś, z czym nie umiemy walczyć. Naukowcy są zgodni, że grozi nam kolejna pandemia, jakich rozmiarów, gdzie wybuchnie, jeszcze nie wiemy, ale czy wpłynie na losy świata? Na pewno. Aż się boję pomyśleć jak.
Świetna książka, ja uwielbiam tę serię, to jest normalnie odkrycie dekady, książki naukowe, pyszna literatura faktu a napisana w tak wciągający sposób, że czyta się, jak powieść. Ach! Jestem zachwycona!
Katarzyna Mastalerczyk