Są takie książki, powstałe wiele lat temu, po które nie sięgnęłam z różnych powodów. A gdy przełamię uprzedzenia, pokazuje się, że moje mniemanie było błędne, a książkę należało przeczytać już dawno. Tak właśnie stało się z powieścią Igora Newerlego \”Wzgórze błękitnego snu\”. Gdybym miała sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego nie przeczytałam tej książki wcześniej, musiałabym sięgnąć do życiorysu pisarza oraz mojego założenia, że wszystko, co napisano w tamtym okresie ma charakter socrealistyczny, propagandowy lub martyrologiczny. Jakże bardzo się myliłam w swoich sądach!
\”Wzgórze błękitnego snu\” to tekst, który zawiera w sobie wszystko to, co lubię w literaturze: piękny, barwny i plastyczny język okraszony licznymi zmysłowymi opisami, wciągającą fabułę i nastrój przypominający skandynawskie sagi. Czytając tę powieść, przypominałam sobie mój ulubiony utwór \”A lasy wiecznie śpiewają\” Tygve Gulbranssena, bo choć akcja powieści nie rozgrywa się w Norwegii, a na dalekiej Syberii to klimat jest tu równie surowy, a przyroda dziewiczo piękna.
Bohaterem \”Wzgórza błękitnego snu\” jest polski zesłaniec Bronisław Najdarowski. Poznajemy go w chwili, gdy po odbyciu zasądzonej katorgi udaje się na zesłanie w głąb Rosji. Sięgając po powieść, trochę obawiałam się, naturalistycznych opisów pracy katorżniczej, na szczęście bohater nie wraca wspomnieniami do tego etapu swojego życia. Dowiadujemy się za to kim był przed zesłaniem i dlaczego trafił na Syberię. Najważniejszym jednak elementem tej powieści jest czas, który Najdarowski spędza w syberyjskiej tajdze. Tu, z dala od kraju, odcięty od przeszłości może swoje życie budować od podstaw. I to właśnie robi. Pracowitością i uczciwością zdobywa zaufanie miejscowych, z nic nie znaczącego biedaka staje się lubianym i cenionym myśliwym, a jego życie powoli się układa.
Losy bohatera zostały ukazane na bardzo szerokim tle społeczno-historycznym początku XX w. Oprócz sytuacji Polaków pod zaborem rosyjskim poznajemy początki ruchu robotniczego i działalność pierwszych partii socjalistycznych. Razem z bohaterami przechadzamy się po uliczkach syberyjskich miasteczek, wsi, poznajemy kopalnię złota, a nawet zaglądamy do buriackiej jurty.
Decydując się na czytanie powieści nie wiedziałam, czego się spodziewać, a to co otrzymałam w pełni mnie satysfakcjonuje. Mam wrażenie, że koniecznie muszę sięgnąć po pozostałe książki autora.
Anna Kruczkowska