Obiecywałam sobie już kilkukrotnie, że będę panowała nad instynktami, że to nie może tak być, że zobaczę okładkę, przeczytam tytuł, raptem rzucę okiem na opis i już jestem chora i książkę muszę mieć, a później tańcuję przy płocie i wyklinam dostawców, że jeszcze ich nie ma. Bo napalę się na kilkadziesiąt nowości w roku ? ujmijmy to tak optymistycznie i skromnie, a później płaczę, że kiedy ja to przeczytam. A bywa, że zastanawiam się, co mnie skłoniło do wyboru tej konkretnej książki. Trochę tak było w przypadku książki, Psy pożrą ciało Jezebel, nie czytałam żadnej poprzedniej książki autora, dopiero jak książka była u mnie dowiedziałam się, że cieszy się sporą estymą i zdążył już zdobyć uznanie szerszej publiczności.
Sylwia pracuje za granicą, nie jest to jakieś novum w końcu od lat mamy do czynienia z pojęciem eurosierot. Jednak Sylwia prowadzi się niezbyt porządnie, a dodatkowo znacząco zaniedbuje swoją córkę. Nie utrzymuje z nią ostatnio zbyt ciepłego kontaktu, dlatego, gdy dziewczynka popełnia samobójstwo, matka zmaga się z poczuciem winy. Kiedyś niewiasty, gdy chciały pokazać swój żal i smutek odgrywały żałobny teatr z drapaniem, darciem odzieży na sobie, ale teraz w czasach internetu, nawet żałoba może znaleźć ujście w sieci. Sylwia w internecie prowadzi dziennik traumy, dopuszczając przypadkowe osoby, które zawsze są chętne żerować na cudzej tragedii. Jak skończy się to przenoszenie prywatnych spraw do sieci i dopuszczanie obcych ludzi do prywatnego życia.
Książka skusiła mnie chyb przede wszystkim tytułem, zastanawiałam się co starotestamentowy symbol nierządu, zła i wyuzdania robi w tytule polskiej współczesnej powieści. Gdy dodatkowo przeczytałam, opis tym bardziej byłam zaintrygowana. Tymczasem tutaj dostajemy pod nos, temat bardzo ciekawy i żywy, bo to, że żałoba jest tematem chodliwym, nie podlega żadnej dyskusji, wystarczy przeglądać brukowce po pogrzebie jakiegoś celebryty, ludzie czerpią dziwną satysfakcję z obserwowania cudzego bólu i o tym wchodzeniu w czyjąś traumę pisze autor, tutaj prócz bólu straty mamy jeszcze wyrzuty sumienia. Tutaj mamy jeszcze nutę tajemnicy, autor trzyma nas w napięciu, wprowadzając tajemniczą postać wiernego obserwatora, którego Sylwia zaprasza do swojego świata, traktując to, jako okazję do zrozumienia zmarłej córki. Daje do myślenia ta książka i skłania do refleksji nad naszym światem, coraz bardziej przenoszącym się z reala do świata wirtualnego, czy może zwiastować to coś dobrego?
Katarzyna Mastalerczyk