Według Słownika Języka Polskiego definicja wspomnienia to obraz przeszłości wywołany w pamięci. Jak to jednak wygląda w \”praktyce\” i czy można nauczyć się tworzyć wspomnienia oraz je zapamiętywać? Odpowiedzi na to pytanie poszukiwałam w najnowszej publikacji Meika Wikinga. Czy je znalazłam?
Szczerze powiedziawszy, tudzież napisawszy, spodziewałam się czegoś innego, choć do końca nie jestem w stanie sprecyzować, co konkretnie chodziło mi po głowie, gdy zabierałam się za ten tytuł. Niemniej jedno jest pewne – czytałam tę publikację z przyjemnością. Być może nie dowiedziałam się niczego nowego, bo gros zagadnień, które porusza Meik Wiking mniej lub bardziej obiło mi się o uszy, jak i sam, ogólny, mechanizm, mimo to, co nieco uzupełniło luki w podstawowej wiedzy.
Książka ta napisana jest przystępnym językiem. Właściwie można rzec, że autor wykłada poszczególne zagadnienia, jak przysłowiowej krowie na rowie – nie ma absolutnie żadnej szansy, by ktoś w ogóle niezorientowany w temacie, nie zrozumiał, co Meik Wiking chce mu przekazać. Jego gawędziarski styl, liczne anegdoty, ilustracje, czy zdjęcia oraz pozytywna energia, która wręcz bije od tej publikacji, sprawiają, że czytanie przypomina przyjemny spacerek po plaży urozmaicony co jakiś czas zbliżającymi się do bosych stóp przypływów. Czysta przyjemność. A do tego bardzo pouczająca.
Ze Sztuki tworzenia wspomnień dowiecie się nie tylko tego, które obszary mózgu biorą czynny udział w ich tworzeniu i… zapisywaniu, ale m.in. to jak pracować nad tym, by ich nie zapomnieć lub jak je stworzyć. Ale to i tak mała część tego, co znajdziecie w środku… Resztę musicie odkryć sami, inaczej nie byłaby to dobra zabawa…
Przechodząc do technicznych aspektów tej publikacji… Dla mnie osobiście mankamentem jest rozmiar czcionki. Okropnie męczył mi się wzrok stąd, zamiast \”połknąć\” ten tytuł naraz, byłam zmuszona podzielić go sobie na kilka sesji, w międzyczasie podczytując coś innego. Jednocześnie byłam i właściwie nadal jestem, zachwycona szatą graficzną. Okładka książki Meika Wikinga jest po prostu przeurocza, żeby nie napisać piękna. Od samego spoglądania na nią człowiekowi robi się cieplej na serduszku. A jak to wygląda w środku? Równie rewelacyjnie! Dobór zarówno grafik, jak i zdjęć oraz kolorystyka działają wyciszająco… dlatego mimo wszystko czytając Sztukę tworzenia wspomnień, w pewnym sensie czytelnik jest się w stanie zrelaksować i wyciszyć.
Dodatkowo autor podrzuca wskazówki dotyczące pracy nad wspomnieniami, tj. ich tworzeniu, a na sam koniec rzuca \”wyzwaniem\” – \”jak zaplanować szczęśliwy i niezapomniany rok\” – rozpisując wskazówki na każdy miesiąc… Nie zostaje nic innego, jak spróbować i przekonać się, czy to faktycznie zadziała!
Tak więc, jeśli interesuje Was mechanizm powstawania wspomnień i ich dalsza życiowa ścieżka, lubicie zdobywać wiedzę i poszerzać własne horyzonty, a przy okazji być może się czegoś nauczyć… Wówczas Sztuka tworzenia wspomnień spełni Wasze oczekiwania.
Michalina Foremska