Po lekturze pierwszego tomu o pielęgniarkach z Lovely Lane wiedziałam, że będę chciała kontynuować przygodę. Pierwszy tom uznałam za ciekawy, ale mający wady, niewielkie, ale jednak wady. Polubiłam pielęgniarki i pozostałych pracowników szpitala, zaczęłam im kibicować. Znowu przenosimy się do lat pięćdziesiątych, Liverpool jest miejscem robotniczym, tutaj bieda wyraźnie odcina się od bogactwa, a jednak wszystkie warstwy społeczne mają swoje problemy, a choroby są demokratyczne, wszyscy mogą spotkać się w szpitalu. Chyba spodziewałam się wyraźniejszej kontynuacji, tymczasem autorka owszem prowadzi dalej losy bohaterów z pierwszej części, ale wprowadza nowe wątki, które ewidentnie wybijają się na pierwszy plan i mogą wstrząsnąć fundamentami szpitala.
Emily jest intensywnie namawiana na składanie aplikacji na stanowisko drugiej przełożonej pielęgniarek, ten awans wiązałby się z konieczności porzucenia kursantek, a Emily ma do nich zbyt macierzyński stosunek. W ten sposób do szpitala trafia Wampirzyca, wredne babsko, które wtrąca swój nos do wszystkiego, na każdy temat ma zdanie, wprost pała żądzą ulepszeń, które wiążą się z koniecznością zwolnień, ale chyba ma jakiś sekret, a szpitalna stara gwardia nie spocznie, nim go nie zdemaskuje. Przeniesiemy się też do robotniczej części miasta, gdzie panienka z dobrego domu przyjaźni się z niezbyt zamożną dziewczyną, którą traktuje jako wzmacniacz, dzięki któremu jej wdzięk lepiej promienieje, ale niestety nie skończy się to dobrze, chociaż co będzie dalej, sprawdzimy w kolejnym tomie. Bohaterką tej książki jest bezsprzecznie Lily, dziewczyna z biednej kamienicy, która pracuje na utrzymanie matki pijaczki, ale stara się, żeby jej młodsze rodzeństwo nie odczuło, jak są biedni. Jej historia będzie tą, która chyba ruszy was najbardziej, ale sądzę, że nie tylko ta.
Bardzo lubię klimat tej opowieści, niby te powojenne lata w Anglii są takie mroczne, osnute mgłą biedy, ale pokazują prawdziwe poczucie wspólnoty. Chociażby popatrzcie na pracowników szpitala, trzymają się razem, wspólnie walczą o szpital, od najniższego do najwyższego szczebla. No albo jak zobaczycie, jak sąsiedzi Lily się wspierają, chociaż dziś nazwalibyśmy taki budynek siedliskiem patologii, to jednak silnie trzymają się tam odruchy lojalności, imperatyw pomocy.
Jestem trochę zła, bo autorka kończy w takim momencie, że teraz umieram z ciekawości, co będzie dalej, już wypatruję tomu trzeciego.
Katarzyna Mastalerczyk