Wilkie Collins może większości czytelników kojarzyć się raczej z horrorem, grozą, lub powieścią kryminalną. Ale jako autor literatury romantycznej, klasycznej, również radzi sobie doskonale. Jego powieść \”Mąż i żona\” to dwa w jednym – naprawdę dobrze napisana opowieść, zawierająca masę ciekawych wątków, ale też co warto podkreślić, ostra krytyka prawa małżeńskiego wiktoriańskiej Anglii.
Książka to prawdziwa bomba. Zaczyna się bardzo trudnego i bolesnego wydarzenia dla jednej z bohaterek, a później nie jest inaczej. Historia raz po raz, zaskakuje nas wydarzeniami i naprawdę trudno nam się od niej oderwać. Mamy zatem dwie przyjaciółki , które za niedługo mają stanąć na ślubnym kobiercu. Jedna z czystej miłości, druga z powodu… Niezbyt związanego z miłością. Na dodatek wkrada się intryga jednego z bohaterów i mamy… Nieszczęście i konsekwencje. I niesprawiedliwe prawo małżeńskie.
Ta powieść zawiera w sobie wszystko co dobra historia powinna : zwroty akcji, ciekawych bohaterów, naprawdę złych ludzi, ale też dobre serca. Czasem można pod nosem się uśmiechnąć, czasem wystraszyć, ale przede wszystkim książka daje do myślenia. Jak okrutnie traktowane były kobiety w tamtym czasie. Prawo było bezlitosne. A w tym wszystkim człowiek i jego uczucia,emocje i los – czasem zaplątany przez innych złych ludzi.
Proszę się nie martwić, zakończenie da nam wytchnienie. Będzie dobrze. Muszę to napisać, bo podczas czytania książki, można mieć wrażenie, że jedna katastrofa pogania drugą.
Kolejny niewątpliwy plus książki? Wilkie Collins doskonale opisuje w swojej książce rzeczywistość w której dzieje się historia. Przepięknie prowadzona narracja. Dialogi, opis miejsc, sytuacji, wyglądu bohaterów. Kunszt warty podziwiania!
Polecam książkę z całego serca. Nawet jeśli XIX wiek przyprawia cię o mdłości, a miłość nie jest dla cebie ciekawym tematem, to i tak myślę, że warto przeczytać.
Karolina Guzik