Czasami, gdy odpływa wena na czytanie, przede mną otwiera się zupełnie inny świat. Taki w którym to ja decyduje, jak potoczą się losy ludzkości, czy zwycięży ona tę nierówną walkę z naturą, której moc wciąż jest niedoceniana. Uwielbiam gry, w których mierze się z losem wielu ludzi, a jednocześnie jestem sprawcą powstawania miasta czy też całego świata.
Nic więc dziwnego, że zwróciłam uwagę na tytuł wydany przez 11 bit studios, który nie tylko jest świetnym połączeniem strategii czasu rzeczywistego i city buildera, ale i zawiera w sobie sporo elementów survivalowych. To zakrawa na nowy gatunek gier na PC i konsole, które dzięki Frostpunk stały się moim ulubionym sposobem na relaks gracza.
Słów kilka o fabule…
Akcja gry frostpunk przenosi nas do alternatywnej rzeczywistości, w której obecnie kalendarz wskazuje XIX wiek. Na Ziemi zapanowała epoka lodowcowa, która zniszczyła wiele ludzkich istnień. Grupa ocalałych ma szansę przetrwać, jeśli uda im się na nowo wybudować społeczność skupioną dookoła parowego generatora, który jest ich ostatnią deską ratunku. Czy nowa, jakże mroźna rzeczywistość okaże się dla ludzkości, choć trochę łaskawa?
Na czym to polega?
Stajemy się przywódcą ostatniej grupy ocalałych, która po wyczerpującej podróży dociera do generatora ciepła. Do dyspozycji mamy inżynierów i szeregowych pracowników, którzy włożą sporo wysiłku w stworzenie nowego miasta. Dookoła generatora zaczynamy tworzyć domostwa, budynki przemysłowe, szpitale i kuchnie. Zapewniając mieszkańcom dach nad głową, opiekę lekarską i ciepło dbamy o ich morale, które owocuje wydajną pracą.
Rozgrywka polega na zarządzaniu ocalałą grupą ludzi, tak by za wszelką cenę utrzymać ich przy życiu. Jako przywódca gracz musi jednak często naginać prawa lub tworzyć całkowicie nowe przepisy. Często musi dokonywać ciężkich moralnie wyborów, które obniżają samopoczucie jego mieszkańców, ale przedłużają ich życie o kolejne dni. Uchwała nowego prawa może okazać się zarówno windą do sukcesu, jak i gwoździem do trumny. Musisz bowiem pamiętać, że każda twoja decyzja może ustabilizować twoją pozycję, ale i wzniecić bunt, którego wynikiem może okazać się wygnanie poza granice nowo powstającego miasta.
Gra jest nieprzewidywalna i zabójczo-ciekawa pod względem fabularnym. Samo przetrwanie bowiem nie wystarczy. Musimy rozwijać swoją społeczność i odkrywać kolejne miejsca, w których znajdziemy zapasy surowca naturalnego. Pomaga przy tym budowa warsztatu. Gdy już staniemy się jego posiadaczami, nasza rozgrywka przechodzi na wyższy poziom, a od tego krótka droga do rozbudowy miasta i eksplorowania zlodowaciałych połaci terenu dookoła.
Tryby gry
Gracz ma do wyboru trzy rozbudowane scenariusze, każdy z nich można rozegrać na kilku poziomach trudności i cieszyć się niezwykle długą i zajmującą rozgrywką. Jeszcze ciekawszą formą jest moduł sandboxowy, w którym to rozbudowujemy osadę wedle uznania, omijając zadania. Całość jest dopracowana w najmniejszym szczególe. Od czysto graficznej uczty, na którą składa się mnóstwo niezwykle realnie przedstawionych elementów, po fabularną perełkę, czyli historię, której każdy gracz chce stać się częścią.
Na plus z pewnością zapisać możemy przejrzysty interfejs, który nie sprawi problemów nawet raczkującym użytkownikom konsoli. Dopracowane menu główne, świetny samouczek i dostępna w czasie rozgrywki pomoc tworzą klimat, z którym nie chcesz się rozstawać. Frostpunk od pierwszych sekund włączenia rozgrywki kusi i zapewnia nie lada przeżycia. To wszystko za sprawą fenomenalnych przerywników filmowych, które pochłaniają gracza w świat o zapachu apokalipsy. Dodajcie do tego soundtrack Piotra Musiała, który w swym dorobku ma również utwory skomponowane do dodatku zasilającego grę Wiedźmin 3: Dziki gon i już jesteście kupieni.
Czemu pochłonął mnie Frostpunk?
To proste. Kupił mnie przejrzysty interfejs, klimatyczna muzyka, która nawet po wielu godzinach rozgrywki wcale się nie nudzi i fabuła, którą w pewnym stopniu tworzymy sami. Jestem pod wrażeniem strony graficznej, tu wszystko ze sobą współgra, czuć klimat apokaliptycznej niemocy i chęci przetrwania zmieszany z techniką XIX wieku. A ileż zabawy czeka pod tymi kilometrami lodu. Nieprzewidywalność rozgrywki, jej różnorodność i dopracowanie. Absolutnie nie mam się do czego przyczepić, a uwierzcie, że pierwsza rozgrywka w trybie ekspert wywołała łzy rozpaczy, gdy wygnano mnie z mojego miasta.
Marta Daft