Naomi jest zwyczajną nastolatką, ale ma pewien sekret – potrafi widzieć aurę drugiego człowieka. Nie spodziewa się, że wyprawa do Yellowstone wraz z grupą przyjaciół, wywróci jej życie do góry nogami. Gdy miły biwak zmienia się w koszmar, z pomocą Naomi i jej znajomym przychodzi James, który rozłożył obóz tuż obok. Okazuje się, że chłopak ma misje – Alfa Wolfenów, którym jest ojciec dziewczyny, nakazał mu rozbudzenie w niej mocy, bo tylko dzięki niej Noami będzie mogła przetrwać to, co nadchodzi. Siły ciemności mają złe zamiary, a zbliżająca się kometa, otworzy bramy piekieł. Tylko siła Moonsun może powstrzymać zbliżającą się tragedię. Naomi będzie musiała rozwiązać tajemnice i dowiedzieć się, kim naprawdę jest. Czy uda jej się pokonać zbliżające się zło?
Przyznam, że mam mieszane zdanie o tej książce. Nie oceniam jej tak wysoko, jak inni czytelnicy, ale nie jest to najgorsza powieść, jaka trafiła w moje ręce. Anna Głowacz nie bawi się czytelnikiem przydługimi wstępami ? w tej powieści niemal od razu akcja galopuje, na chwile nie zwalniając. To, co spotyka bohaterów, zadziwia i wprawia w osłupienie, bo ich też Anna Głowcz nie oszczędza. Wybuchający wulkan, powódź, palący deszcz – autorka w tej kwestii nie dała Naomi taryfy ulgowej i nie sprawiła, że mogła powoli wdrożyć się w magię. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, co takiego autorka jeszcze wymyśliła i czy to nie jest za dużo. Jednak te wszystkie katastrofy, napędzały akcje i nie było w Kluczu Angeliusa miejsca na nudę.
Naomi jest dziewczyną, którą można polubić. Niby zwyczajna nastolatka, która wiedzie normalne życie, ale jednak jest kimś więcej. Dość szybko musi pogodzić się z prawdą o sobie i swoim dziedzictwie, a także wdrożyć w świat, gdzie istnieją wilkołaki, anioły, czarownice i inne, przedziwne stwory. Jednak Naomi potrafi zirytować swoim zachowaniem. Nie wszystkie jej decyzje mi się spodobały. Na uwagę zasługują również kreacje magicznych postaci, a jak wspomniałam, jest ich w tej powieści bardzo dużo. Moje fantastyczne serduszko się radowało, kiedy na scenę wkraczał ktoś nowy.
Jednak nie jest to książka bez wad i nie mogę ocenić jej wysoko. Podczas lektury pojawiały się zgrzyty. Nie co do fabuły, ale do formy. Niektóre dialogi były sztuczne. Ja wiem, że to powieść, ale nikt tak nie rozmawia w rzeczywistości. Niektóre rozmowy między Naomi a Jamesem były mylące, bo nie mogłam przepisać do poszczególnych postaci słów. Miałam wrażenie, że tej książce zabrakło dobrej korekty. Ja rozumiem, że Klucz Angieliusa to debiut, ale gdyby ktoś popracował nad dialogami czy niektórymi opisami, czytałoby się ją o wiele lepiej.
Jednak ja czekam na kontynuacje, bo zakończenie obiecuje, że taka nastąpi. Saga Monsun. Klucz Angieliusa to lekka, wciągająca historia, idealna, gdy chcemy oderwać nasze myśli od rzeczywistości.
Katarzyna Krasoń