Muszę się przyznać, że miałam spore oczekiwania od książki \”Wdech. Oddychając z trudem\”. Czemu? Chyba ze względu na opis na okładce, który zwiastował całkiem ciekawą historię. Ogólnie lubię motyw zmagania się z traumą z przeszłości, a tu właśnie to mamy.
Lena jest młodą dziewczyną, która kilka lat temu została zaatakowana przez mężczyznę. Od tego momentu w nocy śnią jej się koszmary, po których ma problem ze złapaniem oddechu i boi się obcych mężczyzn. Dziewczyna studiuje malarstwo i związana jest z chłopakiem o imieniu Paweł. Przystojny, wysportowany mężczyzna, uwielbiający seks. Trochę stereotypowe? To idźmy dalej.
Jak to na prawdziwy romans przystało, mamy również drugiego mężczyznę, tajemniczego, mrocznego Adama, o którym w sumie wiemy nie wiele. O tu zatrzymajmy się na chwile, bo moim zdaniem mało wiemy o głównych bohaterach książki, już nie mówię o tych pobocznych. Mamy przedstawiony zaledwie zarys ich osobowości, takie główne cechy, które ich charakteryzują. Zabrakło mi w nich czegoś co sprawiłoby, że zapamiętałabym ich na dłużej, takiego czegoś oryginalnego. Oczywiście z tej trójki największym plusem był dla mnie Adam, którego postać kryje w sobie najwięcej możliwości i potencjału, które można byłoby pociągnąć dalej i głębiej.
\”Wdech. Oddychając z trudem\” jest debiutancką książką Kamili Mikołajczyk. Na debiuty z natury patrzę trochę inaczej, bo rządzą się trochę innymi prawami. Oceniając po kolei zacznijmy od pierwszego wrażenia, czyli okładki. Tu muszę przyznać, że jedna z bardziej czarujących okładek wśród książek, które miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. Cudna. Pomysł na fabułę? Z jednej strony podobnych książek jest sporo, nie oszukujmy się. Z drugiej strony ma w sobie tą iskierkę, która sprawiła, że jak już zaczęłam czytać, to ciężko było mi się od niej oderwać. Adam na maksa potrafił mnie zahipnotyzować swoją aurą, którą wokół siebie otaczał. Jak na pierwszy tom z cyklu, bo owszem będziemy mieć kontynuacje przygód bohaterów, autorka zaczęła naprawdę nieźle. Potrafiła zaciekawić mnie z pewnością na tyle, żebym chciała przeczytać ciąg dalszy. Jedynym minusem, do którego mogłabym się przyczepić, to właśnie wykreowanie głównej bohaterki, bo mam wrażenie, że w niej nie wszystko mi się kleiło. To dobrze w sumie, że jest co poprawić, bo pamiętajmy rzeczy idealne są nudne.
Jeżeli szukacie lekkiego romansu o osobach, które właśnie to wkraczają w dorosłe życie, to myślę, że spodoba wam się książka Kamili Mikołajczyk. Mi pozostaje czekać do kolejnej odsłony.
Milena Mucha