Mario Escobar wydał już jedną książkę, której tytuł znają chyba niemal wszyscy. Kołysanka z Auschwitz stała się bestsellerem i niemal pozycją obowiązkową dla wszystkich fanów literatury obozowej. Dzieci żółtej gwiazdy to opowieść o wojnie, dzieciach, trudach codzienności, nienawiści oraz olbrzymiej nadziei, która nigdy nie opuściła naszych małych bohaterów. Czy wiemy, jak wyglądało życie francuskich Żydów? Czy państwo Vichy dbało o wszystkich obywateli? Przyznam się, że do tej pory o tym nie myślałam, skupiałam się bardziej na tym, co działo się w okupowanej Polsce.
Czy Dzieci żółtej gwiazdy to książka dobra?
Dwóch braci – Jacob i Moise mieszkają wraz z ciotką w Paryżu. Ich rodzice wyjechali z okupowanej Francji, aby znaleźć dla wszystkich bezpieczne schronienie. Jednak dochodzi do obławy – żandarmeria ma za zadanie zgromadzić wszystkich Żydów w welodromie, a wśród nich znajdują się Jacob i Moise. Chłopcy wiedzą, że muszą uciec, aby przeżyć i odnaleźć rodziców. Wyruszają w przerażającą i długą podróż, podczas której spotkają wielu dobrych ludzi, a naziści nie przestaną im deptać po piętach.
Przyznam się, że mam co do tej historii uczucia bardzo mieszane. Z jednej strony, autor poruszył ważny temat i pokazał, jak okupanci zorganizowali obławę na francuskich Żydów i ukazał ich koczowanie w welodromie, gdzie czekali na transport, w upale, głodni i spragnieni. Opisał małe miasteczko ukryte wśród gór, którego mieszkańcy udzielali bezinteresownej pomocy Żydom oraz pomagali im wydostać się z kraju. Należy też pamiętać, że Dzieci żółtej gwiazdy to fikcja literacka, oparta na prawdziwych wydarzeniach. Akcja tej powieści rozgrywa się w czasie II wojny światowej i już sam czas, w którym rozgrywają się wszystkie wydarzenia, wzbudza w nas wiele emocji. Jednak w tej książce pojawiło się kilka zgrzytów, obok których nie potrafię przejść obojętnie.
Podczas lektury miałam wrażenie, że autor chyba nie ma dużo do czynienia z dziećmi. Mario Escobar włożył w usta swoich bohaterów wypowiedz i zdania dorosłych ludzi, które nijak nie pasowały do wieku chłopców. Ja wiem, że wojna zmusiła dzieci do szybszego dorastania, ale pisarz uczynił z Jacoba i Moisa dorosłych ludzi. Przez ten zabieg, bohaterowie nie wzbudzili we mnie żadnych uczuć – owszem, śledziłam ich losy i miałam nadzieję, że uda im się zrealizować plan i odnaleźć rodziców, ale spodziewałam się, że przez to, że są dziećmi, będę to wszystko przeżywać bardziej. Mario Escobar nie potrafił oddać wszystkich emocji, przelać ich na papier tak, aby udzieliły się one czytelnikom. Autor puścił dużą wodzę fantazji w Dzieciach żółtej gwiazdy i to widać. Żeby przytoczyć Wam przykłady, musiałabym dużo spoilerować, a tego nie chcę, bo może akurat Wam książka się spodoba. Jednak, niestety, wszyscy są dobrzy, chcą pomóc, a Ci, którzy sympatyzują z Niemcami są źli. Dodatkowo wiele momentów jest zbyt cukierkowych na taką historią i zwyczajnie przekoloryzowanych. Wielka szkoda, bo autor chciał napisać książkę dobrą, ale według mnie, średnio mu to wyszło.
Katarzyna Krasoń