Faza na romanse trwa w najlepsze i gdy przeglądałam tytuły, które czekały na moją uwagę, wzrok mój spoczął na książce Córka gliniarza, nie znałam wcześniej tej autorki, a skądinąd wiem, że cieszy się w Polsce popularnością. Nie wiedziałam zupełnie czego się spodziewać, czy ckliwego romansu, czy mocnego erotyku. Powieść w Polsce ukazuje się jako Córka gliniarza, zaś oryginał to po prostu Rock Chick, dziwny przekład, w kontekście treści powieści, moim zdaniem zupełnie nietrafiony, bo chociaż bohaterka faktycznie jest córką policjanta, jednak to dla samej treści nie jest tak znaczące, oryginał bardziej jest adekwatny, bo bohaterka jest taka szalona, zadziorna, rockowa, ta córka gliniarza nie wiem po co. No, ale cóż, książki po okładce się nie ocenia, po tytule lepiej też nie.
Indy od najmłodszych lat kocha się w swoim sąsiedzie Lee. Ich rodziny się przyjaźnią, ich matki były przyjaciółkami i zawarły pakt krwi, że ich dzieci się pobiorą. Indy i Lee są prawie jak rodzeństwo, a jednak Indy kocha chłopaka nie jak brata, on zawsze się od niej oganiał, odtrącał jej awanse, do czasu, aż pracownik Indy wpada w tarapaty, a Lee niespodziewanie pojawia się na miejscu i proponuje pomoc. Nie bezinteresownie, Indy ma z nim pójść do łóżka. Tak zaczyna się ta historia rozgrywająca się w półświatku, są strzelaniny, porwania, wielkie niebezpieczeństwo i jest Lee, który niczym Don Corleone chce rozdawać karty.
Ponieważ trochę nam się znudziły po prostu romanse, by zaspokoić nasze oczekiwania, autorki starają się uatrakcyjnić nam te historie. Tutaj mamy prawdziwą intrygę, z brylantami, z nielegalnymi interesami i jest w tym Lee, który, chociaż jest z córką policjanta, a może właśnie dlatego doskonale się w tym odnajduje, jest apodyktyczny, groźny i potrafi być bezwzględny. Chociaż wcześniej latami odżegnywał się od Indy, to jednak nagle ma na nią ochotę i nie dopuszcza słowa sprzeciwu. Pomimo swojej apodyktyczności Lee jest bohaterem do pokochania. Chociaż moim zdaniem, Indy jak na taką bojową dziewczynę, czasami za łatwo mu odpuszcza, ale w sumie no ciężko się dziwić, w końcu kochała go od tak dawna, no ale akcja z pamiętnikiem, kajdankami to trochę jazda po bandzie. Ta książka to takie dobre czytadło na wiosenne wieczory, gdy po pracy chcemy się zrelaksować. Nie odmieni naszego życia, ale zapewni kilkugodzinną rozrywkę.
Katarzyna Mastalerczyk