Choć ich zespół Dürt Würk rozpadł się przed wielu laty, to Kris Pulaski wciąż nie może zrozumieć, dlaczego. Z nocy, która zmieniła ich życie na zawsze, pamięta zaledwie niespójne fragmenty. I z całego serca nienawidzi Terry?ego Hunt?a, jednego z nich, który na zgliszczach ich marzeń zrobił światową karierę. Impuls sprawia, że Kris postanawia porzucić dotychczasowe życie, wsiąść w samochód i ruszyć w trasę po Ameryce. Jej cel jest jeden – spotkać się z dawnymi przyjaciółmi z Dürt Würk i poznać całą prawdę odnośnie TAMTEJ nocy. Przede wszystkim pragnie stanąć twarzą w twarz z Terrym. Jeśli będzie trzeba, wydrze z niego odpowiedzi na nękające ją pytania.
Nic nie powstrzyma mnie przed zapoznaniem się z najnowszą propozycją w świecie literatury grozy, jeżeli tylko zaistnieje takowa możliwość. Tym razem trafiłam na Sprzedaliśmy dusze – od pierwszego rzutu oka na okładkę wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Może i front jest nieco przerysowany, ale mimo wszystko może się podobać. A już na pewno przyciąga uwagę. Pytanie, czy zawarta w tej pozycji historia również zasługuje na zainteresowanie?
Kris Pulaski pracuje w hotelowej recepcji; dłonie, które przysięgły nigdy więcej nie dotykać gitary, wciąż co jakiś czas żałośnie podrygują, układając się w znane chwyty. Kobieta jednak z całą pewnością wie, że muzyka to już przeszłość. Czas dorosnąć. Czas wtopić się w otoczenie. W jej rozgrzewanym przed laty metalową muzyką sercu mimo to nieustannie goreje ogień – tęsknoty za dawnymi czasami, niewiedzy, nienawiści do jednego z dawnych przyjaciół. Czuje, że to spokojne życie, które stało się obecnie jej udziałem, nie jest dla niej. Odtwarza w głowie wydarzenia z tej nocy, która zmieniła wszystko, rozdzielając ją na dobre z zespołem. Nie wie, ile w tych wspomnieniach majaków z zamroczonej alkoholem głowy, a ile prawdy. I na wieść, że Terry Hunt wyrusza w kończącą karierę muzyczną trasę koncertową porusza w niej coś, co zdawało się od dawna nie żyć- przemożną chęć zawalczenia o siebie.
Tak jak zapowiadał wydawca, Sprzedaliśmy dusze łączy w sobie elementy horroru oraz thrillera, z przewagą tego drugiego. Co ciekawe, mimo tego te dwa gatunki łączą się ze sobą w tak zgrany duet, iż chwilami nie wiadomo, co bardziej przeraża – elementy fantastyczne czy rzeczywiste. Ta książka to jedna wielka trasa koncertowa, tyle że w większości bez muzyki. Dzieje się tak wiele, że po prostu nie istnieje możliwość oderwania się od powieści ani na moment. Autor zaczyna delikatnie, od przedstawienia nam byłej gitarzystki Kris i jej zgorzkniałego życia. Jej chęci zrozumienia przeszłości. Później, rzucając główną bohaterkę w wir wydarzeń, wciąga w to szaleństwo także i nas. A my idziemy ramię w ramię z Pulaski, widząc rzeczy, które nie mają prawa istnieć.
Wiecie, co jest naprawdę przerażające? To, jak można człowiekowi wyprać mózg. Wystarczy parę pustych obietnic, walizka pełna pieniędzy lub kilka zaowalowanych gróźb i będziemy tańczyć, jak ktoś nam zagra. To jest choroba naszych czasów, gdzie coraz mniej człowieka w człowieku. Nie liczą się już sentymenty, dawno przebrzmiała przyjaźń; idziemy po trupach do celu, a niewygodni świadkowie muszą zostać uciszeni. W taki czy inny sposób. Dlatego podziwiam Kris, że mimo wszystko parła przed siebie choć wiedziała, że na końcu najprawdopodobniej czeka na nią śmierć. Ale ta coraz słabiej tląca się iskierka pod skórą sprawiła, że kobieta nie mogła już dłużej żyć w cieniu Terry\’ego wiedząc, że dawny kompan kłamie. I najwyraźniej zapoznał się z czymś bardzo, bardzo mrocznym. W żyłach Kris Pulaski wraz z nurtem krwi płynie metalowa muzyka i poniekąd to dodaje jej odwagi w szukaniu odpowiedzi. To bohaterka, z której warto brać przykład- odważna, sprytna, choć skrajnie samotna.
W Sprzedaliśmy dusze odnalazłam wszystko to, czego wymagam od bardzo dobrej książki: elementy grozy, bardzo dobre tło obyczajowe, zaskoczenie, czekające na mnie na każdej kolejnej stronie. To pozycja tak dobra, że aż żal byłoby, gdybyście jej nie przeczytali. Dlatego wiem, że się skusicie. Prawda?
Katarzyna Pinkowicz