Czasem czytelnik musi sięgnąć po coś niekonwencjonalnego, czego zazwyczaj nie czyta. W moim wypadku padło na \”Emocjonalny fast food\”, po którym spodziewałam się kontrowersyjnej i perwersyjnej treści. I – można rzec – to właśnie otrzymałam, ale w bardzo nieprzystępnej i obelżywej (dla kobiet szczególnie) formie.
Zacznę może od tego, że ciężko mnie zniesmaczyć, ale Alanowi Wysockiemu udało się to znakomicie. Sama wykreowana przez niego postać głównego bohatera jest grubiańskim i pewną siebie fają, którą ciężko czytelnikowi znieść. Podejrzewam, że pobił chamstwem i prostactwem (również w stosunku do odbiorcy) wszystkie rekordy, a jego stosunek do kobiet oraz niektóre wypowiedzi… świadczyły co najmniej o ogromnych problemach z psychiką. Cała książka napisana jest bardzo ociężale i ordynarnie, przez co – mimo jej niewielkich rozmiarów – męczyłam ją przeszło tydzień. Tutaj muszę dodać, że nie mam nic przeciwko wulgaryzmom w powieściach, bowiem często to właśnie one dodają mocnego akcentu i – w przypadku erotycznej prozy – pikanterii tekstowi, ale tutaj… Przesada to mało powiedziane, tyle powiem.
O samej fabule też ciężko powiedzieć, bo – po niedługim wstępie – większość stron zajmuje seks i opisy ciała Zyty, malowanej jako bogini, ale nie w romantycznym stylu. Raczej obrzydliwym, bo fantazje bohatera są bardzo naturalistyczne, z przyjemnymi fantazjami erotycznymi nic wspólnego nie mają. Autor nie pozostawia tutaj również pola dla wyobraźni. Krótko opisując historię – mamy pseudokomediowo wstęp i przedstawienie bohatera, mamy obraz Zyty oraz seks, jeszcze więcej seksu, seks, nagłe zakończenie. Pomiędzy tymi rozdziałami znajdują się również ilustracje, a raczej prawie-ilustracje, bo nawet nie wiem, czym je nazwać. Są… okropne i prymitywne, tyle powiedzieć mogę. Bo i nic więcej powiedzieć się nie da?
\”Emocjonalny fast food\” to książka, po której odechciało mi się perwersji w jakiejkolwiek formie. Narrator uwłacza tu kobietom oraz – poniekąd – mężczyznom, malując ich jako niewolników własnego penisa. Fantazje-fantazjami, ale… po prostu nie wierzę, że coś takiego zostało napisane i wydane. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie trafię na taką formę \”kontrowersyjności\”, bowiem jest ona krzywdząca i odpychająca. Nie poleciłabym jej nawet Dolores Umbrigde, która jest chyba najbardziej znienawidzoną postacią w literaturze…
Justyna Dizzy Sikora