Wiktoria myśli, że jej życie już do końca będzie poukładane. Ma swojego ukochanego Piotrusia (czy tylko mnie to zdrobnienie doprowadza do szału?), studiuje, żyje, nie jest w piekle. Zatem same dobre wiadomości. Ale mocno się pomyliła, jeśli myślała, że diabły dadzą jej spokój i że generalnie będzie miała teraz upragniony \”święty spokój\”. Beleth tak łatwo się nie podda, zwłaszcza że wciąż nie zdobył Wiktorii, a Azazel ma teraz wspaniały plan. Otóż zamierza zdobyć skrzydła i zostać ARCHANIOŁEM! Cudownie prawda?
W takim razie dlaczego daję tylko 6 na 10 punktów? Myślę, że jednym z głównych problemów autorki tej serii jest brak… konsekwencji. Niestety było to już widać w tomie pierwszym, ale tam można było jeszcze na to przymknąć oko. W tomie drugim, kiedy mnożą się bohaterowie (to nie jest na plus) oraz wątki (no powiem szczerze, że kilka razy musiałam się zatrzymać i dobrze pomyśleć, żeby się nie zgubić), to jeszcze raz mówi się A, a następnie jednak to A skreśla i mówi się B, żeby za dziesięć stron czytelnik dowiedział się, że nie A ani B, tylko D. Zagmatwane? Wiem, ale tak mniej więcej można się poczuć przez większość książki. Prawo ustalone przed wiekami, jakoś nie ma siły i władzy nad naszymi bohaterami. Niby coś jest, ale wystarczy, że na scenę wkracza Wiktoria i wszystko może się zdarzyć. To irytujące, pójście na łatwiznę. Coś mi nie pasuje, a to co tam, wymażę i nie ma. Ten brak konsekwencji niestety wpływa na całą książkę i dość mocno ją psuje. Powieść sprawia wrażenie niespójnej i traci na wiarygodności. Ja rozumiem, że tworzenie uniwersów jest naprawdę trudne, ale skoro już się za coś zabieram, to może warto dobrze to przemyśleć. Może też dobrze czasem usunąć jeden, naprawdę niepotrzebny wątek?
Dodatkowo do irytującej Wiktorii i jej wiecznych ?rozkmin? z kim, dlaczego, po co, dołącza irytujący Piotruś. Ja nie wiem, może jestem płytka, ale gdyby naprzeciwko mnie stanął diabeł Beleth, a obok ten wiecznie jęczący Piotr, to uwierzcie, że ja bym się nie wahała ani chwili. Chociaż przyznam szczerze, że i dla mnie była dziwna i niejasna ta nagła przemiana Wiktorii i jej uczuć. Naprawdę mocno zaskakująca. I powtórzę to, nie uwierzyłam w nią.
A niebo? Cóż to trochę takie kopiuj, wklej, piekła. Tylko w wersji ?dobro?. I nic więcej nie mam do dodania.
Mam nadzieję, że trzeci tom o przygodach Wiktorii czymś nas zaskoczy, wprowadzi coś nowego. Liczę na to, ale jak będzie przekonamy się już sami.
Karolina Guzik