\”Siostry z powstania\” to najnowsza książka Agaty Puścikowskiej i wynik swoistej \”klęski urodzaju\”. Autorka podczas poszukiwania materiałów do swojej poprzedniej książki, \”Sióstr wojennych\” odkryła w archiwach zakonnych niezliczone relacje dotyczące powstania warszawskiego. To zainspirowało Puścikowską do zamknięcia ich w oddzielnej książce. A książka to imponujących rozmiarów, ukazująca obszerny fragment powstania od strony mało znanej. Nie zawierająca rozważań na temat słuszności i niesłuszności powstania czy postaw dowódców; nie szczegółówa relacja z działań wojennych. Przede wszystkim jest to opowieść o kobietach, które wobec wszechobecnego wokół cierpienia, głodu i śmierci, niosły pomoc.
W \”Siostrach wojennych\” autorka każdy rozdział poświęciła głównie pojedynczym postaciom. W \”Siostrach z powstania\” każda z części to powstańcza historia całego zgrupowania. W opowieściach wybijają się co prawda poszczególne siostry – czy to jako narratorki w cytowanych wspomnieniach, czy jako bohaterki relacjonowanych wydarzeń – jednak zamknięte są we wspólnej historii zakonu.
Opowieści o powstańczych siostrach są bardzo esencjonalne, zamykają w sobie skompresowane relacje wydarzeń z perspektywy kolejnych zgrupowań. Uniknięto tu jednak suchego, ogólnikowego opisu, opowieść jest autentyczna, namacalna. Autorce udało się dotrzeć do codzienności powstańczej poszczególnych zakonów – bombardowań, napływu uciekających cywilów, nabożeństw odprawianych pod ostrzałem, braku pożywienia, najść wojsk niemieckich, napadów żołnierzy ukraińskich, opatrywania rannych, kurzu, krwi, brudu, gwałtów, śmierci. Część historii opowiedzianych jest słowami samych sióstr, czerpanymi z maszynopisów, zapisków, relacji, kronik odnajdywanych w archiwach zakonów. Są to często proste relacje z niełatwej codzienności, czasem okraszone obawą, opinią, spostrzeżeniem. Choć w większości przywołują chwile pełne grozy, strachu i okrucieństwa, przynoszą niekiedy jaśniejsze, choć zaskakujące wydarzenia – gdy niemieccy żołnierze po wdarciu się na teren klasztoru wracają, by przeprosić, gdy ukraiński żołnierz deklaruje obronę przed napaściami, gdy Niemcy pozwalają siostrom opatrywać rannych powstańców. Ton tych wspomnień bywa różny, zawsze jednak trzeźwy w ocenie. Można z nich wyczytać bardzo wiele, również o szczególnej postawie bohaterek ? niepozbawionych strachu, ale pełnych motywacji na tyle wysokich, by strach zepchnęły na dalszy plan.
Książka, choć pisana dla ukazania powstańczych losów zakonnic, ma szerszą wartość dla opisania historii. Odnajdujemy w niej, poprzez osobiste relacje i opisy mikrowydarzeń, echa makrohistorii. We wspomnieniach z konkretnych dni widzimy odprysk z centrum wydarzeń powstańczych, wywózki do obozów, rozstrzelania. \”Siostry z powstania\” to znakomita, obszerna relacja złożona z wielu głosów. To obraz powstania \”od zaplecza\”, gdzie rodziło się ciche wsparcie poprzez łatanie strat, pocieszanie strapionych, karmienie głodnych. Wsparcie tak ciche, że do dziś niemal nikt o nim nie wiedział.
Iwona Ladzińska