Choć sama nie jestem już nastolatką muszę przyznać, że kariera Billie Eilish nie jest dla mnie nowością. Mogę nawet powiedzieć z ręką na sercu, że niektóre z jej piosenek kocham słuchać, zwłaszcza Lovely w duecie z Khalidem. Jednak poza zdawkowymi informacjami, że Billie jest najsławniejszą piosenkarką po domowym nauczaniu, nie mogłam poszczycić się żadnymi ciekawostkami z jej życia. Zmienia się to od kiedy przeczytałam nieoficjalną biografię Billie Eilish Adriana Besleya, znanego biografisty młodych gwiazd.
Kim jest Billie widziana oczami fanów? Tego nawet autor nie wie, jednak o ile nie ujawnia, czy do nich sam należy, widać, że jest zafascynowany poważnym podejściem dziewczyny do jej kariery. Billie nie jest jej pseudonimem scenicznym. Naprawdę ma takie imię, jednak jest ono jednym z kilku, jakie możemy zobaczyć w jej dokumentach. Rodzina nazwała ją bowiem Billie Eilish Pirate Baird O\’Connell.
Na początku Billie miała mieć na imię Eilish (spodobało się to jej rodzicom, kiedy usłyszeli je w filmie dokumentalny o pochodzącym z Irlandii bliźniaczkach syjamskich), ale gdy na krótko przed jej narodzinami zmarł Bill, dziadek ze strony matki, na pamiątkę nadano jej imię po nim. Przy niecodziennym Pirate upierał się jej wówczas czteroletni brat Finneas. Imię Baird nadała jej matka, Magie, a po ojcu, Patricku, przyjęła nazwisko O\’Connell.
Nie tylko imiona są ciekawe, ale i cała rodzina. Rodzice są aktorami. Mieszkali w Los Angeles, a sama Billie jak i jej brat była uczona w domu m.in. przez jej matkę. Jest to jednak plus, bo dziewczyna mogła wyrażać siebie tak jak tylko chciała. Całe dni spędzali na śpiewaniu, nauce gry na instrumentach, pisaniu piosenek pod okiem mamy, nagrywaniem ich z bratem w jego domowym studio. Rodzice dbali też o socjalizację dzieci, bowiem w LA sporo jest dzieci uczących się w domu, tworząc coś w rodzaju grupy wsparcia. Do tego O\’Connellowie mieli w domu bogatą biblioteczkę i pianino w salonie, na którym, jeśli tylko ktoś chciał, można było grać nawet nocą. Nic więc dziwnego, że w takich warunkach talent małej Billie mógł rozwinąć skrzydła. Ale pewnie gdyby nie social media, odrobina przypadku i szczęścia nie byłoby i kariery Eilish. Wszak ani rodzice nie mieli znaczących ról (sama Billie także brała udział w kilku dniach zdjęciowych jako aktorka drugoplanowa, jednak, jak sama mówi, aktorstwo to nie jej świat), ani brat (może się poszczycić rolą np. w serialu Glee oraz obiecującą karierą w zespole The Slightlys i solową).
Właściwie Billie stała się sławna z dnia na dzień. Jeszcze 18 listopada 2015 cały dzień pracowali w pokoju Finneasa nad jedną piosenką jego zespołu, która wg niego bardziej pasowała do tonu głosu siostry, wymyślali układ taneczny do utworu i finalnie nagrany utwór umieścili na SoundCloudzie, muzycznej platformie społecznościowej, będącej trampolina dla niejednej kariery. Następnego dnia okazało się, że utwór ocean eyes odsłuchano 1000 razy. To zapewne nie byli sami znajomi, bo nie było ich aż tylu! Potem utworem zaczęli interesować się blogerzy, portale muzyczne, Billie zaczęła nagrywać epki, śpiewać publicznie na dosyć kameralnych koncertach, na które jednak bilety sprzedawały się na pniu.
Kolejnym przełomem był teledysk do piosenki bellyache, który przykuwał uwagę widzów. Same teledyski i aranżacje piosenek, Eilish jest całkowicie zaangażowana. I dokładnie wie czego chce! Nie tylko ma konkretne pomysły, jakie brzmienie powinny mieć jej utwory, ale także jak je zaprezentować. Pierwsze teledyski wymyślała całkowicie sama, a montażem zajmowała się jej mama. Nawet kiedy była pod opieką wytwórni pozwalano jej na wcielanie jej pomysłów w życie czy tworzenie piosenek w hotelowych pokojach na sprzęcie Finneasa. W sumie cała rodzina początkowo była jej ekipą w trasach koncertowych!
Nie tylko hipnotyzujący głos Billie jest jej atutem. Billie to niekwestionowana maniaczka modowa. Ma swój niepowtarzalny styl. Nosi zwykle wyraziste kolory, szerokie oversizowe t-shirty i koszule, puchowe kurtki, spodnie bermudy, buty sportowe z wysoką cholewką. Kocha być wolna, także będąc w ruchu. Jej koncerty to często impreza pogo, więc musi swobodnie skakać i szaleć. Poza tym śmieje się, że przynajmniej w takich ciuchach nikt nie komentuje jej figury, a tylko umiejętności wokalne. Ma swoje linie ubrań w portfolio znanych marek, ale stworzyła także własną pod marką Blohsh.
Oczywiście to jeszcze nie koniec, bo artystka jest także wyśmienitą tancerką i kto wie czy gdyby nie doszło do dość poważnej kontuzji podczas tańca, jej kariera sceniczna byłaby po stronie tańca, a nie śpiewania.
Jaka jest jednak prywatnie Billie? To bardzo roześmiana nastolatka, która musiała zmierzyć się z nagłą popularnością. Dużo mówi o trudnościach, jakie się przed nią zaczęły piętrzyć np. brak czasu własnego przez całoroczne trasy koncertowe, które poskutkowały nawet depresją. Działa na rzecz ochrony klimatu. Uwielbia social media, ma też fantastyczną moc kontaktowania się z fanami, co szczególnie było widać na jej mniejszych koncertach. Ma też zespół Tourette\’a, ale pracuje nad sobą. Choroba ujawnia się mimowolnymi tikami, które czasem widać na teledyskach. Sama zawsze mówi, że nie chce być definiowana przez chorobę, a przez muzykę, jaką tworzy.
Co zainspirowało Billie do kariery muzycznej?
Kiedy jako dwunastolatka Billie obejrzała teledysk do Runnaway Aurory, nagle wszystko stało się jasne. To właśnie wtedy zdecydowała,co chce robić w życiu. Czy osiągnie sukces? Dokąd poprowadzi ją wybrana droga? Billie się tym nie przejmowała.(…) Cała jej kariera to rezultat wytrwałej pracy i nie chciała słyszeć, że jest np. nową Laną Del Rey, Helsey, Amy Winehouse, Melanie Martinez, Mariny Diamandis czy Peggy Lee.
Czy warto sięgnąć po biografię, która opisuje ledwo kilka lat kariery młodocianej gwiazdki? Absolutnie tak, warto! To nie jest książka o prywatnym życiu, zbiór ploteczek, ale dobrze napisana chronologia kariery Billie. Czyta się ją ze sporym zainteresowaniem, nawet nie będąc fanem piosenkarki.
Monika Kilijańska