Powieści Grahama Mastertona to klasyka gatunku, jego nazwisko odmieniane jest przez wszystkie przypadki przez miłośników literatury, a ja pomimo najlepszych intencji wciąż nie złapałam bakcyla. Od czasu do czasu budzę się i postanawiam nadrobić takie najbardziej rażące braki w lekturach, bo gdy ludzie dowiadują się, że lubię czytać, zwykle pytają mnie o tych głośnych autorów. Nikt nie pyta mnie o książkę, która zmienia życie, ale ludzie pytają o te nazwiska, które słyszeli, a wyraz rozczarowania na ich twarzach, gdy mówię, że nie czytałam nic tego autora, jest przekomiczny. To takie nieme ?serio, a podobno lubisz czytać?. Niestety, jak to bywa z poczytnymi autorami, ciężko zabrać się do czytania jakiejś książki bez natrafienia na cykl. Niniejsza książka to dziesiąty tom sagi o Katie Maguire, więc na wstępie polecałabym jednak czytanie chronologicznie, którego jestem fanką.
Powieść to thriller wywołujący duże emocje. Przenosimy się w sam środek hekatomby, na ulicach giną bezdomni, co pewnie w świecie galopującej znieczulicy nie wywołałoby dużych emocji, ale te morderstwa są makabryczne. Dokonane za pomocą wiertarek i broni palnej, rozgrzewają opinię publiczną, a gdy godzi się w poczucie bezpieczeństwa większej grupy, policja musi stanąć na wysokości zadania i zrobić wszystko, by unieszkodliwić psychopatę. Zwłaszcza że skala makabry powoli przekracza wszelką skalę. Katie Maguire, zaprawiona w bojach policjantka, musi znaleźć wszystkie elementy tej mrocznej układanki i dopasować je do siebie. Jest nieustępliwa w dążeniu do prawdy, ale może przyjdzie jej zapłacić za to wysoką cenę i jej życie znajdzie się w niebezpieczeństwie.
Nie jestem zwolenniczką horrorów, bo za bardzo się później boję. Thrillery to już zupełnie inna bajka. Lubię właśnie takie książki, bo zapewniają mi dużą dawkę adrenaliny, ale nie mam po nich koszmarów. Planuję przeczytać całą serię książek o Katie, bo chociaż zaczęłam od dziesiątego tomu, polubiłam bohaterkę i chętnie obserwowałabym jej ewolucję. Moim zdaniem ta przygoda z twórczością Mastertona była bardzo udana, nie nazwałabym się jeszcze zagorzałą fanką autora, ale czuję się zmobilizowana do kontynuowania tej przygody. Jak dla mnie to też świetny pomysł na prezent dla osób, których gustu nie jesteście pewni. Znam wielu ludzi, którzy nie lubią romansów czy obyczajówek, a reportaże to tylko na wybrany temat, natomiast praktycznie nie znam nikogo, kto wzgardziłby dobrym thrillerem. Chyba każdy połakomi się na literacki zastrzyk adrenaliny, tylko może zacznijcie od pierwszego tomu.
Katarzyna Mastalerczyk