Większość z nas wie, skąd pochodzi i jakie są jego korzenie. Znamy swoich rodziców oraz dziadków. Niestety nie każdy jest w tak dobrej sytuacji i żyje z pustką w sercu, bo nie zna swoich krewnych. Nie wie, jaki mógłby być i często stara się odkryć prawdę. Tylko czy zawsze warto poszukiwać jej za wszelką cenę?
Zarys fabuły
Mogłoby się wydawać, że po ostatnich wydarzeniach na wyspie w końcu będzie spokojnie. Jednak nic bardziej mylnego. Nawet po zniknięciu winnego i odczarowaniu uczniów, nad szkołą panuje poczucie niepokoju. Zagadka nie została do końca rozwiązana. Nie to jednak jest najważniejsze. Czarolina dostrzega zwierzę, którego nie widzi nikt poza nią. Co się z nią dzieje i do czego to doprowadzi?
Nigdy bym nie powiedziała, że będę tak niecierpliwie wypatrywać kolejnych tomów powieści graficznych. Tajemnica mojego pochodzenia była jedną z tych premier, których nie mogłam się doczekać. Jak było po przeczytaniu?
Moje wrażenia
Ponownie zostałam oczarowana. Sylvia Douyé z tomu na tom rozwija fabułę, a wydarzenia zaskakują nowymi faktami. Coraz więcej jest tajemnic, ale uzyskałam też kilka odpowiedzi. Nadal jednak jest sporo niewiadomych, które chciałabym jak najszybciej poznać. Zwłaszcza po finale, jaki tutaj dostałam. No po prostu wow! Podoba mi się, że z każdym zeszytem widać, że wszystko się zmienia, bohaterowie dorastają. Tajemnica mojego pochodzenia to już nie jest tylko historia o magicznych istotach, ale coraz więcej w niej odkrywania siebie. Poznawania swojej przeszłości i odkrywania mocy. Oj dzieje się w tym zeszycie i co lepsze, będzie dziać się jeszcze więcej.
Słów kilka o bohaterach
W trzeciej części już zauważam zmiany, jakie zachodzą u bohaterów. Przeżycia na wyspie kształtują ich charaktery, ale również odkrywają, to co bohaterowie starają się ukryć. Lęki i niepewności umykają, gdy ma się obok siebie przyjazne dusze i nabiera się pewności siebie. Nastoletni czytelnik z pewnością zżyje się z Czaroliną, będzie rozumiał jej rozterki.
Na zakończenie
Tajemnica mojego pochodzenia nie czekała zbyt długo na przeczytanie. Moja ciekawość dalszych losów Czaroliny była zbyt duża. Teraz tego trochę żałuję, bo pozostałam z takim ‘co?!’ i oczekiwaniem na kolejny zeszyt. Wracając do tego, co tu i teraz. No było cudownie. Ponownie dałam pochłonąć się treści oraz ilustracjom Paoli Antisty. W tym przypadku będę się powtarzać za każdym razem. Uwielbiam dzieła tej ilustratorki, to jak obrazuje całą historię i ją ożywia. Te wszystkie barwy, ich intensywność no i poczucie, jakby wszystko na nich się ruszało. No nie mogę się napatrzeć.
Z całego serca polecam całą Czarolinę, ale jeśli przed wami tylko Tajemnica mojego pochodzenia, to naprawdę nie wiem na co jeszcze czekacie. To niesamowita historia, która odkrywa największą tajemnicę i mnoży kolejne pytania.
Irena Bujak