Wszyscy kryjemy się za takimi wersjami siebie, jakie chcemy pokazać światu.
Bardzo dobra propozycja czytelnicza, mocno się w nią wciągnęłam, pozwoliłam poszybować wyobraźni, a interpretacjom i domysłom nie było końca. Alice Feeney nie pozwoliła, bym choć przez moment się nudziła, dokładała do ognia niecierpliwego poznania, zafascynowania tajemnicami, wyczuwania narastającego napięcia, dostrzegania kotłujących się emocji. Autorka ma talent do konstruowania zawiłej fabuły, wielowątkowych scenariuszy zdarzeń, pogmatwanej intrygi, wszystko pozbawione jest mogącego uwierać zamieszania i chaosu.
Od pierwszych stron książki podążałam tropem sekretów, atrakcyjnie nakładających się obrazów przeszłości i teraźniejszości. Na wszystko spoglądałam z trzech ujęć, kobiecego, męskiego i anonimowego głosu. Ten ostatni do końca powieści pozostawiał mnie w wielkiej niepewności, do kogo należy. Co przeczytałam fragment książki i trafiałam na anonimowy głos, wydawało mi się, że zaczynam domyślać się, kto może za nim stać. Jednak po poznaniu kolejnej partii historii, nie byłam pewna, zmieniałam zdanie i typowałam kogoś innego. Właśnie czegoś takiego oczekuję po thrillerach, mnogości zmyłek, niejednoznacznych wskazówek, fałszywych tropów, zadziwiających zwrotów akcji. Szalenie mi to odpowiada, wyśmienicie bawię się w takiej grze niewiadomych, trudnych do prawidłowego odgadnięcia, a zarazem bardzo porywających. Jedyne zastrzeżenie mam do mnogości zwykłych życiowych mądrości wplecionych w treść książki, jakby autorka postawiła sobie za zadanie dać ich jak najwięcej. Owszem, bardzo je lubię i chętnie wyłapuję, choćby do przemyśleń i cytatów, ale tym razem było ich za dużo, tym bardziej że większość mocno mi znajomych. Sądzę, że miały nadać większe uzasadnienie psychologicznych akcentów.
Anna Andrews traci nagle posadę prezenterki wiadomości i wraca na etat reporterki. Pierwszy materiał do nagłośnienia dotyczy morderstwa młodej kobiety w rodzimym miasteczku Anny. Blackdown, położone w prowincji hrabstwa Surrey, sprawia wrażenie spokojnego, wręcz sennego. Pozornie niewiele się tam dzieje, ale pod płaszczykiem oficjalnej wersji, z dala od oczu turystów podziwiających jego urok, mroczne plamy przeszłości się intensyfikują. Śledztwo prowadzi były mąż Anny, nadkomisarz Jack Harper. Mężczyzna przeczuwa, że sprawa śmierci Rachel Hopkins będzie inna od wszystkich, które rozpracowywał w Londynie. Szybko przekonuje się, że spirala morderstw nakręca się, niebezpiecznie osadza wokół niego i byłej żony.
Obie postaci wypadły przekonująco. Feeney ciekawie pogłębiła portrety, postawiła na różnorodność, narzuciła szczyptę tajemniczości, uwzględniła w zachowaniu pokłady wzajemnej podejrzliwości byłych partnerów. Również sierżant Priya Patel ubarwiła scenariusz zdarzeń, wiele wniosła do powieści, w centrum bezprecedensowych wydarzeń, w głównym nurcie napięcia. Zerknijcie na poprzedni thriller autorki, Czasami kłamię również bazuje na frapującej osnowie fabularnej, warto go poznać.
Izabela Pycio