Uwielbiam czytać fantastykę, a gdy historia jest obsadzona w nowym fantastycznym świecie, to tym chętniej sięgam po taką książkę. Dlatego, gdy tylko “Dziedzictwo krwi” znalazło się w moich rękach, od razu zabrałam się za czytanie.
Świat, w którym powinowaci są dyskryminowani i zmuszani do podpisywania nieuczciwych kontraktów, musi w końcu dojść do rewolucji.
Anastazja Michajłowna, księżniczka koronna, która ukrywa swoje powinowactwo, zostaje oskarżona o zabójstwo ojca. Żeby oczyścić swoje imię i uratować własne życie, musi odnaleźć mordercę. Istnieje tylko jedna osoba, która jest w stanie jej pomóc. Niestety Ramson Złotousty, nie jest chętny do współpracy. Czy ta dwójka dojdzie do porozumienia i razem odnajdą osobę, która odpowiada za zabójstwo władcy?
Na okładce “Dziedzictwo krwi” przyrównane jest do “Szklanego tronu” Sarah J. Maas. Bardzo nie lubię takich porównań, ponieważ zdarza się, że jest to dla mniej znanego tytułu krzywdzące. Tak w tym przypadku, osoby, które nie przepadają za twórczością Maas, mogą mieć opory przed sięgnięciem po książkę Amelie Wen Zhao, a byłaby to wielka strata, ponieważ “Dziedzictwo krwi” jest rewelacyjne.
Już od samego początku zostałam wrzucona na głęboką wodę. W książce nie ma spokojnego wprowadzenia w fabułę, tylko od razu coś się dzieje. Z biegiem czasu, wiele rzeczy zostało wyjaśnionych, ale nie w formie jakiś przydługich, nudnych opisów, tylko wszystko jest doskonale wplecione w fabułę. W pierwszym momencie, żeby zorientować się, jak wygląda świat wymyślony przez autorkę, przydaje się mapa zamieszczona na początku książki, przydatny też jest glosariusz z wyjaśnieniem co trudniejszych słów.
Bohaterowie zostali tak wykreowani, że bardzo się z nimi zżyłam. Smutno mi było, gdy umierali, doświadczali zdrady, czy nękały ich wątpliwości i nie wiedzieli, komu mogą zaufać, a kto ich zdradzi. Byłam zaskoczona, kto okazał się tym złym bohaterem, a kto w pierwszej chwili wydawał się negatywną postacią, żeby ostatecznie naprawić swoje czyny.
W książce pojawia się też delikatny romans, a raczej zalążek romansu, który mam nadzieje, rozwinie się w kolejnych częściach.
“Dziedzictwo krwi” to książka brutalna, stylizowana na rosyjski mroźny klimat, jednak przebija też nadzieja, że zawsze można się zmienić i postępować właściwie.
Podsumowując, autorka kupiła mnie już od pierwszej strony i mam wielką nadzieję, że wydawnictwo wyda szybko kolejny tom. Zdecydowanie książka warta jest polecenia.
Honorata Jamroży