Czy jesteś w stanie powiedzieć o kimkolwiek, że znasz go w stu procentach?
Felicja z utęsknieniem wyczekuje osiągnięcia pełnoletności. Wbrew pozorom nie chodzi jej o porzucenie dotychczasowego życia i ucieczkę przed nadopiekuńczymi rodzicami. Nastolatka ma bowiem tajemnicę, o której nie wie nikt. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym kilka lat temu, a ustanowiona opiekunka prawna – babcia – coraz szybciej zapada na zdrowiu. Aby nie zostać rozdzieloną z siostrą, Felicja pilnie się uczy, dorywczo pracuje i opiekuje się schorowaną staruszką. Nikt nie wie, dlaczego tak naprawdę ta popularna i lubiana dziewczyna stroni od życia towarzyskiego, tak charakterystycznego dla osób w jej wieku. Nikt nie przejrzał maski, którą co rano nakłada na twarz. Nikt prócz Nikodema. Chłopaka, również codziennie walczącego ze swoimi demonami. Tylko on wyłapuje drobne niuanse, te prawie niezauważalne zmiany na twarzy Felicji. Nie zdaje sobie sprawy, że smutek tak często goszczący w jej oczach stanowi odzwierciedlenie wszystkich problemów, nękających ją codziennie.
Dwa zupełnie różne światy. Dwoje ludzi, dźwigający na swoich barkach problemy. Nastolatkowie, których może połączyć coś więcej.
Nigdy nie jest łatwo pisać o książce, która przekazuje tak ważne treści. Zawsze mam wrażenie, że moje słowa są niewystarczające, przez co czytelnicy mogą nie być do końca przekonani do sięgnięcia po daną lekturę. Moim zdaniem świadczy to jednak o tym, jak dobra jest recenzowana lektura. I tak właśnie jest w przypadku powieści autorstwa pani Klimkiewicz. Tak dobra, że brakuje mi słów.
Teoretycznie mamy tutaj dwoje zupełnie różniących się od siebie bohaterów: popularną Felicję oraz nielubianego Nikodema, który – choć jest synem dyrektora – nieustannie sprawia problemy wychowawcze. Oboje borykają się ze zbyt trudnymi jak na ich wiek problemami, których otoczenie nie dostrzega bądź po prostu nie chce. Felicja pokazuje każdemu maskę pilnej uczennicy, dobrej siostry i córki, idealnej przyjaciółki i partnerki. W stwarzaniu pozorów osiągnęła już perfekcjonizm. Z kolei odpowiedzią Nikodema na każdą próbę nawiązania z nim kontaktu przez bliskich jest milczenie lub odwrotnie, agresja. Jedyne ukojenie odnajduje w swojej pasji, fotografowaniu. Chłopak jest wypełniony żalem, cierpieniem i złością, a jak sami wiemy, jest to zabójcza mieszanka. Niemniej jednak poziom ich problemów jest równie wysoki. Felicja z nastolatki bardzo szybko musiała przeistoczyć się w dorosłą osobę, dla dobra swojej siostry, Jagody. Byłam pełna podziwu, czytając o jej kolejnych próbach naprawienia wszystkiego. Nie wiem, czy sama poradziłabym sobie z tyloma problemami, i to mając niespełna siedemnaście lat.
“Ukryte w ciszy” to nie tylko opowieść o dwójce zagubionych nastolatków, którzy przytłoczeni ogromem problemów nieoczekiwanie szukają drogi do siebie nawzajem. To też historia pokazująca nam, jak idealnie potrafimy udawać; udawać, że w naszym życiu nie dzieje się nic godnego uwagi lub że nie widzimy, jak cierpi drugi człowiek. Doskonale widać to właśnie na przykładzie Felicji – niby otoczona ludźmi, przyjaźniła się z Oliwią i była w związku z Damianem, jednak żadne z nich nie miało zielonego pojęcia o tym, co dzieje się w jej życiu. Bardzo łatwo jest zbudować powierzchowną relację, w której istotne jest wyłącznie przebywanie w swoim towarzystwie i nieszczery uśmiech. O wiele trudniej jest bycie w danej relacji na sto procent, dbanie o drugiego człowieka, sprawdzanie, czy na pewno wszystko jest w porządku. Bliscy znajomi Felicji mieli kilka dość wyraźnych sygnałów, że coś nie do końca gra; woleli jednak zrzucić wszystko na karb nadopiekuńczych rodziców, obarczających córkę zbyt wieloma obowiązkami.
Powieść pani Klimkiewicz to też piękna historia miłosna. Uczucie, które powoli kiełkuje między Felicją i Nikodemem, jest silne, lecz różne spojrzenia na świat sprawiają, iż czeka ich jeszcze długa droga do wspólnego szczęścia. Każde z nich musi poradzić sobie ze sobą, choć wydaje mi się, że to właśnie Nikodem jest tym, który bał się porzucić toczącą jego żyły nienawiść do ojca i całego świata. Wolał nazywać się potworem i odrzucać wszystko, co mogło zmienić jego życie na lepsze. A może po prostu jego dusza czekała na kogoś takiego jak Felicja, dla którego warto walczyć.
Jestem pełna podziwu dla autorki, gdyż na niespełna trzystu stronach przekazała czytelnikowi tak ogromny ładunek emocji, że aż zwala z nóg. Stworzyła opowieść z takim wyczuciem, delikatnością i uwagą, że tę pozycję zwyczajnie się pochłania. I chce się więcej. Naprawdę, w ostatnim czasie bardzo ciężko trafić na taką perełkę, która przewróci świat do góry nogami. A w tym przypadku udało się to znakomicie. Jeszcze długo będę miała w głowie tę swoistą love story.
Katarzyna Pinkowicz