Ostatnio odkrywam biografie ludzi mniej znanych. Chociaż, czasami się zastanawiam, może to ja żyję na innej planecie i nie słyszałam o postaciach, których nazwisko jest znane każdemu od kołyski. Ciągle próbuję to rozwikłać, co nie zmienia faktu, że Zuzannę Ginczankę odkryłam niedawno. Izolda Kiec jest badaczką życia i twórczości tej poetki, a ja dzięki niej mogę poznać fascynującą postać. Ginczankę wspomniano nawet w serialu Stulecie Winnych, gdzie recytowany jest jej wiersz – Centaur. Wprawdzie jest tam nazwana lwowską poetką, a Zuzanna nie pochodziła ze Lwowa. Na Kresy rzucił ją los.
Gdy spojrzymy na biografię Zuzanny Ginczanki, zrozumiemy, dlaczego nie mówiono o niej do tej pory za dużo. Piękna kobieta o magnetyzującym spojrzeniu. Żydowskie pochodzenie, które w Polsce zrujnowało karierę wielu mężczyzn, chyba każdy pamięta spór o Tuwima, a co dopiero gdy mamy do czynienia z kobietą. Tak jakby poetami pokolenia Kolumbów mogli być tylko mężczyźni, tylko im dano prawo do opowiadania o tych trudnych czasach. O Baczyńskim słyszymy od wczesnych szkolnych lat. A Ginczanka? Urodziła się pod koniec Wielkiej Wojny, w Kijowie, w rodzinie zasymilowanych żydów. Jej rodzina wyjechała do Polski, po wybuchu rewolucji. Osiedli na Wołyniu. Jej rodzice rozstali się, gdy była dzieckiem, A Zuzanna od najmłodszych lat była bardzo wrażliwa. Już jako młodziutka dziewczynka pisała wiersze, zachwyciła Tuwima, związała się ze Skamandrytami. Była ważną postacią polskiej poezji. A później wybuchła wojna, która miała przynieść kres takiej Polski, jaką znała Zuzanna. Kobieta musiała się ukrywać, a i tak nie udało jej się ocaleć. Wydała ją dozorczyni, po wojnie kobietę za to postawiono przed sądem, a ważnym dowodem był wiersz, który napisała Ginczanka.
Ta książka jest owocem naukowych zainteresowań Izoldy Kiec. “Ginczanka” to jest kolejna książka tej autorki, którą czytam (wcześniej to było opracowanie poezji Ginczanki) i jestem oczarowana pasją, jaką się wyczuwa w tych tekstach. Czasami musimy w pracy interesować się czymś, co prywatnie zabija nas od środka. Tymczasem Izolda Kiec kocha swój obiekt naukowych badań. Ją postać Ginczanki fascynuje, dlatego pisze o niej w tak porywający sposób. Los poetki zdecydowanie nie należy do pozazdroszczenia, chociaż nie można odmówić jej życia w bardzo ciekawych (także w najgorszym tego słowa znaczeniu) czasach. Czasy są trudne, zwłaszcza dla niepokornych kobiet, które chciały żyć samodzielnie, przecierać nowe szlaki, nie poddawać się konwenansom. Moim zdaniem obowiązkowa pozycja dla kobiet. Powinnyśmy czerpać inspirację z życia tak nietuzinkowych osób!
Katarzyna Mastalerczyk