Dorosłym często się wydaje, że dzieci nie wiedzą, co jest dla nich dobre i nie dadzą sobie rady w trudnych momentach. Jednak są chwile, że nie ma innego wyjścia i jedyne, co pozostaje, to działać. Nawet wbrew innym oraz prawu.
Zarys fabuły
Lucilla jest księżniczką, która nie opuszcza zamku i we wszystkim pomagają jej damy dworu. Nastolatka nie wie, jak jest poza murami zamku i nie może też sama podejmować decyzji. Dlatego, chociaż bardzo nie chce, będzie musiała wyjść za mąż za chłopca wybranego przez ojca. Na balu dochodzi jednak do wydarzeń, które doprowadzają do tego, że dziewczyna opuszcza mury zamku i poznaje osierocone rodzeństwo, a także odkrywa pewien spisek. Czy uda jej się pokonać nadchodzące problemy?
Ostatnio coraz chętniej sięgamy po komiksy i gdy tylko zobaczyłam zapowiedź nowej serii, chętnie sięgnęłam po pierwszy zeszyt. Panny, złodzieje, rycerze i minstrele już za mną, czy było warto cofnąć się do epoki średniowiecza?
Słów kilka o szacie graficznej
Już okładka zapowiada, że zaglądając do środka, dostaniemy ilustracje, które zadowolą nawet największą marude. Wyrazista oraz charakterystyczna kreska, mnóstwo kolorów i detali. Na pracach Stefano Turconiego widać każdy ruch, emocje, a także komizm sytuacyjny. Nie raz zaśmiałam się z Potworkami z min czy gestów bohaterów. Rysownik świetnie poradziła sobie z oddaniem tamtych czasów oraz dopasowaniem do treści. Swoimi ilustracjami sprawia, że całą historię poznaje się z jeszcze większym zainteresowaniem.
Moje wrażenia
Panny, złodzieje, rycerze i minstrele to pierwszy zeszyt, więc wiadomo, że chodzi w nim bardziej o wprowadzenie w opowieść, przedstawienie postaci oraz klimatu, w jakim została ona napisana. I z tym Teresa Radice radzi sobie naprawdę dobrze. Sprawia, że czytelnicy z zaciekawieniem zagłębiają się w historię i odkrywają wszystkie elementy. A trochę ich jest. Bo przecież scenariusz pozwala ujrzeć styl życia, ubiory, to jak dzielono ludzi na różne klasy i jak mało do powiedzenia mieli niektórzy bohaterowie. To też początek wielkiej przygody, budowanie przyjaźni i wywalczenie, chociaż odrobiny samodzielności. Całość stworzona lekko, wręcz w gawędziarskim stylu, dająca dużo pytań, ale i dobrej zabawy.
Na zakończenie
Powieści graficzne mają to do siebie, że je się zawsze zbyt szybko czyta. Nawet gdy uwagę przykuwają ilustracje, w końcu docieramy do ostatniej strony i pozostaje oczekiwanie na kontynuację. Nie inaczej jest z Panny, złodzieje, rycerze i minstrele, bo historia wciąga od pierwszych stron. To opowieść idealna dla fanów klimatów Robin Hooda oraz średniowiecza. Chyba to najbardziej mnie przyciągało i ostatecznie nie zawiodło. Stworzony lekko, dostosowany do docelowego wieku odbiorcy, bawi, intryguje i sprawia, że chciałoby się być u boku bohaterów i z nimi przeżywać każdy moment.
Panny, złodzieje, rycerze i minstrele polecam każdemu fanowi czasów średniowiecznych, przygód i bohaterów, którzy nie boją się wyłamywać ze schematów i mieć swoje zdanie. Pierwszy zeszyt to masa wrażeń, strzelania z łuków, przechytrzenia wroga i pokazanie, że nie wolno oceniać po pozorach. Dobra zabawa gwarantowana.
Irena Bujak